Osaczony świątecznymi promocjami gier. Nienawidzę ich! - sakora - 14 grudnia 2012

Osaczony świątecznymi promocjami gier. Nienawidzę ich!

Całkiem niedawni zakończyła się akcja THQ pod szyldem Humble Bundle, wcześniej była także jesienna promocja na Steam. Poza tym we wszystkich sklepach mamy specjalne oferty dzienne czy tygodniowe. Nieustannie jestem zasypywany promocjami. Propozycjami zakupów nie zawsze skierowanych do mnie, co nie oznacza, że w pewnym momencie przesyt nimi jest zbyt duży. W końcu, kupujemy gry dlatego, że chcemy w nie zagrać, czy dlatego, że akurat są w promocji? Czy zawsze kupujemy gry, które potrzebujemy?

Promocje zimowe ruszyły pełną parą. Ceny gier lecą na łeb, na szyję. Co po chwilę pojawia się nowa okazja. Jednak ważna przez określony czas. Jeśli się w nim nie zmieścimy, nie załapiemy się na niższą cenę. Upływający czas zmusza nas do podjęcia decyzji szybciej, co nie znaczy, że rozsądniej. Nieraz kupujemy grę tylko dlatego, że jest tania, myśląc, że kiedyś w nią zagramy. Niestety często bardzo się mylimy.

Łatwiej i szybciej zakupów dokonujemy w dystrybucji cyfrowej. Szybka płatność, gra dostępna od razu do ściągnięcia, sama wygoda. Prawie jak w prawdziwym sklepie, zabieramy z półki i do kasy. Sprzedaż wysyłkowa wydaje się wymagać dłuższego przemyślenia sprawy, chociaż mechanizm jest ten sam. Dobra cena produktu, promocja na darmową wysyłkę i gra już w drodze.

Chociaż, kiedy pewnego razu zamawiałem grę z amerykańskiego Amazonu, przeżywałem straszne męki, zastanawiając się, co najlepszego zrobiłem. Kilka dni oczekiwania na przesyłkę mimochodem zmusił do przemyślenia zakupu. W sumie i tak niepotrzebnego, bo kiedy przyszła przesyłka, gra została ograna do samego końca. Jednak dziwne wrażenie pozostało, że warto zastanowić się przy zakupach. Sklepy jednak dobrze wiedzą, jak działać, żeby każdy zakup był impulsem, co bardzo często im się udaje.

Są też gry, których kiedyś nie kupiłem. Wybrałem inne tytuły, pomijając fakt, że nie zawsze dobrze. Teraz te dostępne są kilka lat od premiery w cenach batoników. Dlaczego w takim razie ich nie kupić teraz, nie nadrobić zaległości? Tylko czy rzeczywiście zaczniemy grać akurat w te gry z promocji, czy po prostu zainstalujemy je, zobaczymy jak wyglądają i za miesiąc wywalimy z dysku, nie wracając do nich ponownie? Bardzo łatwo i bardzo szybko można w ten sposób zasilić kolejnymi tytułami swoją kupkę wstydu, oczywiście obiecując sobie że na pewno do tej gry kiedyś wrócimy. Kiedyś to bardzo pojemne słowo.

Na Steam mamy promocje codziennie, w weekendy pojawiają się dodatkowe. Wyprzedaże sezonowe są istnym pogromem dla portfela. Origin usiłuje co jakiś czas zaproponować różne tytuły w niższych cenach i także stara się o promocje sezonowe. Pomijam Desurę, Green Man Gaming, Get Games i wiele innych, mniejszych dystrybutorów cyfrowych. Jest ich za dużo, a do tego wielu wydawców ma swoje sklepy jak Ubisoft, czy na przykład polski Techland. Patrząc dalej mamy jeszcze CDP, który działa tak, jakby był z innej bajki oraz GoG, radzący sobie o wiele lepiej niż jego młodsze rodzeństwo. W okresie przedświątecznym ilośc promocji jest zatrważająca.

Podobnie sklepy wysyłkowe z Amazonem na czele, przez Zavvi czy rodzime Muve czy Ultima atakują na wszystkich frontach. Nie od dziś wiadomo, że jeśli sprzedajesz taniej, sprzedajesz więcej. Do tego należy dorzucić jeszcze wszelkie dystrybucje indie jak Humble Bundle, Indie Royale, Indie Gala, a także Indiegamestand czy Groupees. Każda z tych dystrybucji usiłuje dobrać się do naszych portfelów poprzez to, co lubimy i czego zawsze gracze pożądają - gry w dobrych cenach. Jak nie dać się tu zwariować?

Łatwo powiedzieć, nie zaglądaj tam. Wypisz się z newsletterów Nie słuchaj znajomych, co kupili. Nie czytaj newsów na portalach. Tylko, że w końcu trzeba w coś grać. A jak grać, to w dobre tytuły w jeszcze lepszych cenach. I tak koło się zamyka. Tutaj jednak każdy sam będzie sobie sędziom i katem, jeśli tylko zabraknie rozsądku. Nie ma osób, które nigdy nie kupiły niepotrzebnej gry na promocji, tak samo jak nie ma osób całkowicie odpornych na marketing.

Chyba, że na własne życzenie wykluczą się ze społeczeństwa i odetną od wszelkich mediów.
Ile gier można kupić na wyprzedażach? Ile warto, by nie powodowały wstydu lub nie zwiększyły kupki wstydu? Co zorobić, żeby nie oszaleć od nadmiaru tego growego dobra? I dlaczego nie potrafimy się im oprzeć?


      
      
Podsłuchaj mnie na Twitterze!
      

sakora
14 grudnia 2012 - 19:48