Snajperskie rzemiosło ma wiele oblicz. Pisałem już o irackim postrachu US Army, pojedynku dwóch strzelców wyborowych, polskim snajperze z 1. Dywizji Pancernej Generała Maczka, porównywałem gry wideo z rzeczywistością i wiele więcej. Dziś chciałbym przybliżyć wam historię kukułek - tak nazywani byli fińscy snajperzy w czasie wojny sowiecko-fińskiej.
Zima. 1940 rok, wojna sowiecko-fińska. Kilka wysadzonych mostów zatrzymało 44. Dywizję Piechoty Rosyjskiej, która, zatrzymana przez nielicznych fińskich snajperów i garstkę fizylierów z pistoletami maszynowymi, przez jeden dzień walki straciła właściwie całą kadrę oficerską... Jak to się stało?
Sowiecka kolumna czołgów i samochodów wraz z artylerią wsparcia oraz piechotą przemieszczała się leśną drogą. Na przedzie zwiadowcy i saperzy. Gdy dotarli do mostu saperzy dokładnie sprawdzili, czy nie ma na nim żadnych ładunków wybuchowych. Min, jak sądzili, nie było. Ubezpieczenie zatrzymało się kilkaset metrów przed mostem, a zwiadowcy i kaemiści zajęli stanowiska przed nim. Kilkunastostopniowy mróz nie ułatwiał zadania rosyjskim żołdakom. Cały konwój wreszcie zaczął się powoli przesuwać do przodu. Pierwsze czołgi są już na moście. Nagle... eksplozja! Wybuch pochłonął most i kilka znajdujących się na nim czołgów. Czyżby saperzy nie zauważyli ładunków? Nie mogli ich zobaczyć - Finowie często umieszczali je w mostach jeszcze w fazie budowy, wewnątrz konstrukcji.
Dowódca dywizji nie traci jednak głowy. Ubezpieczenie sprzed mostu dostaje rozkaz przeczesania terenu i zlikwidowania zagrożenie. Niestety, las po obu stronach drogi najeżony jest pniami pościnanych drzew i pełen min przeciwpiechotnych. Szereg eksplozji powstrzymuje zwiadowców i piechotę - żołnierze, którzy odważyli się wejść do lasu, już nie wrócą... Kaemiści sprzed mostu chcieli przeczesać las ogniem Diegtariewów, ale nim to zrobili, stracili życie. Co najgorsze, nie słychać żadnych dźwięków pocisków. Niektórzy z żołnierzy słyszeli tylko kilka niewyraźnych dźwięków, tak jakby strzały z Mosinów oddane były z bardzo daleka. Ręczne karabiny maszynowe DP-28 nie mają już celowniczych...
Dlaczego fińskich snajperów nazywano kukułkami? Bo dźwięki oddawanych przez nich strzałów brzmiały: "tuk, tuk" - najwyżej dwa szybkie strzały i przerwa. Teraz snajperzy skoncentrowali się na eliminowaniu dowódców wszystkich szczebli. Nie śpieszą się, całą rosyjską kolumnę mają jak na dłoni. Z czołgów stłoczonych na wąskiej drodze trudno dowodzić, dlatego oficerowie wychodzą z pojazdów. Nim zorientują się w skali zagrożenia, wielu z nich ginie.
Dowódca dywizji nakazał saperom zlikwidowanie za wszelką cenę min po obu stronach drogi oraz sprawdzenie, czy pod mostem lub w jego pobliżu nie da się przejechać. Snajperzy przenieśli więc ogień na saperów. Wystarczyło zabić kilku - pozostali sparaliżowani strachem nie ruszają się z miejsca. To jest właśnie terror snajperski - strzelcy są właściwie niewidzialni. Komisarze polityczni ruszyli, by poderwać saperów, jednak ich wyraźnie oznakowane mundury (mapniki i broń krótka to atrybuty szarży) stanowią świetny cel dla fińskich kukułek. Komisarze giną, saperzy nadal pozostają w bezruchu. W rosyjskiej kolumnie było kilku strzelców wyborowych. Ich długie Mosiny próbują namierzyć cel, ale nie mogą zająć dogodnych stanowisk w lesie pełnym min przeciwpiechotnych - muszą walczyć z pojazdów lub zza nich. Wreszcie lokalizują błyski pojedynczych wystrzałów i podejmują nierówny pojedynek. Ich niezbyt celne strzały odnosza jednak tylko jeden wyraźny skutek - fińscy snajperzy zmieniają stanowiska ogniowe. Rosyjscy strzelcy wktórce jednak giną, skupili bowiem na sobie ogień obu grup fińskich kukułek.
Ich ofiara nie poszła jednak na marne, bowiem część piechoty wydostała się z pułapki. Ostatnie czołgi i samochody długiej kolumny chcą zawracać, ale zarówno z przodu, jak i z tyłu operują nieliczne, sprawne zespoły snajperskie. Para snajperów jest zamaskowana na zawczasu przygotowanych pozycjach i wspierana przez stanowisko ręcznego karabinu maszynowego
"Laxti" oraz strzelców z szybkostrzelnymi, świetnymi pistoletami maszynowymi "Suomi". Ci ostatni chronią każdego snajpera jak oka w głowie. Poza wygodnymi pozycjami każda para snajperska ma do dyspozycji po kilka pozycji zapasowych. Przed opuszczeniem każdej z nich minują ją. Pozycje zapasowe pozwalają na wędrówkę kukułek wzdłuż kolumny i tworzenie wrażenia, że są wszędzie. Finowie opracowali wiele wariantów gotowych, zimowych stanowiska snajperskich, z których bez ryzyka odmrożeń można było prowadzić ogień nawet przez wiele godzin. Rosjanie określali je później mianem "fińskich zasp". Strzelali z wnętrza kryjówki, huk i płomień wylotowy były więc trudne do zlokalizowania.
Droga okazała się za wąska, by mógł na niej zawrócić samochód ciężarowy, więc czołgi spychają ostatnie samochody, ale mimo to robi się zator. Spokojnych, rzadkich "tuk, tuk" prawie nie słychać, ale strzałom ze strony fińskiej towarzyszy perfekcja i przerażająca skuteczność. Na darmo Rosjanie prowadzą wściekły ogień we wszystkich kierunkach, bowiem jest on zupełnie nieskuteczny. Pojedynczy Finowie z pistoletami maszynowymi wykorzystują wąskie, doskonale im znane przesmyki we własnych polach minowych, by podejść bliżej w swoich zimowych, maskujących kombinezonach bardzo blisko kolumny. Ich taktyka jest prosta. Wystrzeliwują cały bęben amunicji w stłoczone cele, po czym błyskawicznie wycofują się, podchodząc następnie z innej strony. Atakują również granatami - stłoczeni na wąskiej drodze Rosjanie nie mają gdzie uciekać. Płoną pojazdy, wybucha amunicja. Ogień przedłuża walkę, snajperzy trafiają celnie jeszcze na styku dnia i nocy. Zmierzch sprawia, że walka kończy się. Snajperzy wraz z osłoną wycofują się, by przygotować nowe pozycje.
Jaki jest bilans tego krwawego starcia? Straty wśród rosyjskiej kadry oficerskiej są olbrzymie. Zginęli wszyscy dowódcy batalionów i kompanii, większość dowódców plutonów oraz komisarzy politycznych. To, że są ofiarami snajperów potwierdza charakter ran: znaczna liczba śmiertelnych zranień dotyczy ran postrzałowych głowy. Straty wśród szeregowych są niewielkie, ale dywizja pod względem morale nie podniesie się przez dłuższy czas.
Tak wygląda terror snajperski. Tak działają fińskie kukułki...
Historia pochodzi z książki "Snajperzy wczoraj i dziś" autorstwa Marka Czerwińskiego. Gorąco polecam wszystkie książki tego autora!
Kolejnej opowieści snajperskiej wyczekujcie niebawem, a tymczasem zachęcam do zapoznania się z poprzednimi artykułami:
Snajper # książki o snajperach
Snajper # ostatni strzał rosyjskich snajperek
Snajper # iracki postrach US Army
Snajper # prekursorzy: broń czy człowiek?
Snajper # tomahawkiem i Garandem
Snajper # nasi też potrafią strzelać, czyli snajper gen. Maczka
Snajper # nawet wiewiórka może pokąsać
Snajper # gra vs rzeczywistość
<Spodobał ci się tekst? Wpisy i felietony przypadły ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku ^^ Znajdź mnie też na Google+>