Snajper - ostatni strzał rosyjskich snajperek - barth89 - 16 kwietnia 2013

Snajper - ostatni strzał rosyjskich snajperek

Snajperskie rzemiosło ma wiele obliczy. Pisałem już o irackim postrachu US Army, pojedynku dwóch strzelców wyborowych, polskim snajperze z 1. Dywizji Pancernej Generała Maczka, porównywałem gry wideo z rzeczywistością i wiele więcej. Dziś przedstawię wam historię dwóch młodych snajperek, które na froncie II wojny światowej walczyły do samego końca.

Jesienią 1941 roku, kiedy oddziały niemieckie zbliżały się już do Moskwy, na front trafiły dwie młode kobiety - Natasza Kowszowa i Masza Poliwanowa. Zostały one przydzielone do batalionu pospolitego ruszenia w charakterze strzelców wyborowych. Wcześniej ukończył krótkie kursy celnego strzelania, a praktykę miały zdobyć w boju. W ciężkich walkach pod Wołokołamskiem batalion stopniał do siły niepełnej kompanii i już po kilku dniach spędzonych w obronie ich snajperskie konto zaczęło się zapełniać. W październiku Natasza napisała do swojej przyjaciółki w Moskwie: czuję, że jeśli nie zginę do 26 listopada, przeżyję całą wojnę. Właśnie w tym dniu obchodziła ona 21 urodziny. Dzień ten, jak na snajpera przystało, spędziła na wolnym polowaniu, przed linią frontu. Tuż przed świtem trafiła łącznika, który nie zachowywał wystarczającej ostrożności w płytkiej transzei. Wyprostował się na sekundę, wystawił hełm ponad przedpiersie i... kula z Mosina przestrzeliła lekkomyślną głowę.

Dowództwo szybko zauważyło poświęcenie i umiejętności młodych snajperek, nagradzając je orderami Czerwonej Gwiazdy. Podczas wojny dzień jest jak miesiąc. Ci, którzy przetrwali rok, są już weteranami. Pierwsze siwe włosy Masza zauważyła u siebie w grudniu 1941 roku, a nie miała wtedy jeszcze 20 lat... Pewnej nocy Kowszowa, czatując, przysnęła na moment w zasadzce i odmroziła sobie nogi. Przed kalectwem uratował ją stary Uzbek, smarując jej stopy jakąś maścią.

Dziewczyny bardzo zżyły się ze sobą. Snajperska para doskonale się uzupełniała. Zamknięta w sobie, milcząca Poliwanowa częściej była obserwatorem niż strzelcem. Natasza miała słowiańską, otwartą duszę. Wszędzie, gdzie się pojawiła, budziła sympatię. Była piękną, młodą kobietą, która powinna studiować i chodzić na randki, a nie spędzać noce przy celowniku długiego Mosina. Młode snajperki nie zazdrościły sobie sukcesów. Lepiej strzelała Natasza, Masza natomiast była bardziej cierpliwa i odporna na wszelkie trudy. A na froncie nie było lekko. Obie sądziły, że nic gorszego od walk pod Moskwą zdarzyć się nie może. Były w błędzie...

W 1942 roku pluton snajperski, w którym służyły Masza i Natasza, walczył w rejonie Starej Rusi. Na jego konto zapisano łącznie ponad 300 niemieckich żołnierzy. Niestety, kule trafiają i strzelców wyborowych. Połowa z nich poległa, a nowi niczego nie umieli. Prócz udziału w codziennych walkach obie dziewczyny musiały pełnić funkcję instruktorek i uczyć innych tego trudnego rzemiosła. Robiły to bardzo dobrze, a ich kursanci dotrwali szczęśliwie do końca wojny. Niektórzy zdobyli nawet tytuł Bohatera Związku Radzieckiego.

W sierpniu 1942 roku szczególnie ciężkie walki toczyły się w pobliżu wioski Sutoki-Biakowo. Miejscowość ta została doszczętnie zniszczona. Batalion wraz ze swoim plutonem snajperów był atakowany siłami co najmniej pułku. Niemcy za wszelką cenę próbowali odciąć klin, którego ostrzem był mały lasek obok wioski. Rzadkiego lasu bronił pluton strzelców wyborowych wzmocniony plutonem fizylierów. Razem było to około 40 ludzi, a szły na nich dwie pełne kompanie. Niemcy mieli pięciokrotną przewagę, do tego fizylierzy nie mieli ani jednego kaemu, tylko pepesze. Dodatkowo las był ostrzeliwany przez baterię moździerzy 81 mm, zaś kilka haubic 105 mm postawiło wał ogniowy paręset metrów przed atakującymi. Serie z pistoletów maszynowych Szpagina i celny ogień snajperów nie był w stanie zatrzymać Niemców. Pewni swojej przewagi nie posuwali się nawet skokami, lecz szli do zwarcia wyprostowani. Nie był to Wehrmacht, lecz doborowy oddział SS.

Około sto metrów przed lasem Niemcy zalegli, była to jednak złudna cisza. Wróg potrzebował paru minut, by przegrupować siły. Rzadkiego lasku broniło już tylko kilku żołnierzy, reszta poległa. Z prawej strony, w płytkim leju, leżał dowódca plutonu snajperów, Nowikow. Choć sam był ranny, zbierał naboje dla Maszy. Ta ostatnia z lewej widziała tylko Nataszę i młodego fizyliera, który trząsł się ze strachu.

- Wsie otoszli, nas ubijut, ubijut - powtarzał ciągle.

- Raz rodiła mać, raz budiem umirać - głośno stwierdziła Natasza i uśmiechnęła się do smarkacza. - Awtomat rabotajet? - spytała.

- Tak toczno, patronow chwatit! - mechanicznie odpowiedział młody sołdad. I dodał - Ja, Anton, skażi matieri, szto ja kak sołdat... Nie zdążył powiedzieć nic więcej. Mina moździerzowa wyrzuciła go w powietrze, a na ziemię spadł już tylko bezgłowy korpus.

Niemcy ruszyli z głośnym jodłowaniem. Wyprostowani, bijąc z biodra. Najbliższy był najwyżej o 80 metrów od niej. Nie bawiła się w precyzyjne celowania. Trafiła go w brzuch, później następnego i jeszcze jednego, który z marszu strzelał z kaemu. Zapasowe taśmy z nabojami kołysały mu się na piersi. Pozostało jej jeszcze siedem nabojów. Każdy musiał trafić. Szukała oficera, chcąc drogo sprzedać swoją skórę. Jest! Wysoki blondyn, z lornetką na piersi. Pospieszał pozostałych, ręką wskazując kierunek natarcia. Trafiła go w biodro. Karabinowa kula, wystrzelona z tak bliskiej odległości, wyrwała i zmiażdżyła kość. Sanitariusz nic już tu nie poradzi - pomyślała z satysfakcją. Słyszała pojedyncze, celne strzały Poliwanowej. Spojrzała w bok. Nowikow leżał na wznak, z ust płynęła mu krew. A więc pozostały tylko we dwie, jak zawsze... Masza podczołgała się blisko Nataszy. Wymieniły spojrzenia. Kolejny pocisk Kowszowej trafił tęgiego podoficera, następny zranił Niemca, który odkręcał kapsel tłuczkowego granatu. Ranny próbował go odrzucić, lecz zabrakło mu sił.

Rosjanki zostały otoczone ze wszystkich stron. Esesmani szybko poznali, iż walczą z nimi już tylko dwie kobiety. Jak to żołnierze, zaczęli wzywać je do poddania, obiecując zamiast śmierci seksualne rozkosze. Amunicja zaczęła się kończyć. Polowanowa była poważnie ranna, seria z MP-40 przestrzeliła jej nogi, w wielu miejscach. Natasza miała ostatni nabój i dwa ręczne granaty. Karabin był już i tak niesprawny - pocisk uszkodził celownik. Łamanym niemieckim zawołała Niemców, twierdząc że walka skończona.

Esesmani wiedzieli, że snajperzy rzadko się poddają i takiej gratki nie zamierzali przepuścić. Kazali Rosjankom wyjść z podniesionymi rękami, wcześniej wyrzucając broń przed siebie. Natasza odrzuciła długiego Mosina. Służył jej wiernie, ale wszystko na tym świecie ma swój początek i koniec. Krzyknęła, że jej koleżanka ma przestrzelone nogi i sama wstać nie zdoła, a ona także nie ma sił, by jej pomóc. Trzymała Maszę za rękę. Ostrożnie, z rękami na spustach szmajserów, podeszło do nich czterech młodych Niemców. Uśmiechnęli się szeroko na widok Kowszowej.

- Dziewczynka, ty prima sort! - powiedział jeden z nich.

Ona również uśmiechnęła się do nich, ale wcześniej wyjęła zawleczki zapalników dwóch granatów.

Zdwojona eksplozja rozszarpała całą szóstkę...

* Historia zaczerpnięta z książki "Czas snajperów" autorstwa Marka Czerwińskiego. Gorąco polecam wszystkie książki tego autora!


Kolejnej opowieści snajperskiej wyczekujcie niebawem, a tymczasem zachęcam do zapoznania się z poprzednimi artykułami:

Snajper # iracki postrach US Army

Snajper # prekursorzy: broń czy człowiek?

Snajper # tomahawkiem i Garandem

Snajper # nasi też potrafią strzelać, czyli snajper gen. Maczka

Snajper # nawet wiewiórka może pokąsać

Snajper # samotny myśliwy

Snajper # nielegalne łowy

Snajper # zdolny samouk

Snajper # gra vs rzeczywistość


<Spodobał ci się tekst? Wpisy i felietony przypadły ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku ^^ Znajdź mnie też na Google+>

barth89
16 kwietnia 2013 - 09:08