W ostatnim czasie na posiadaczy PlayStation spadła prawdziwa lawina rozczarowań i niepomyślnych wiadomości. Nawet najwięksi fani marki muszą dzisiaj przyznać, że coś złego dzieje się z japońskim gigantem, który wyraźnie nie radzi sobie z problemami i zalicza kolejne potknięcia. Marketingowemu hasłu Sony, #4thePlayers, w obliczu aktualnych wydarzeń, coraz bliżej do śmieszności.
Sony nigdy nie było ideałem, jeśli chodzi o spełnianie próśb graczy, realizowanie ich oczekiwań i perfekcyjne wywiązywanie się z określonych obowiązków. Gigant nie potrafił właściwie zabezpieczyć danych użytkowników PS Store, które w końcu zostały wykradzione, a i niespecjalnie przyłożył się do przenoszenia tytułów ze starszych systemów do wirtualnej oferty swojego sklepu. Wiele jednak można było mu do tej pory wybaczyć, bo oferował też fantastyczną usługę PlayStation Plus, organizował ciekawe akcje promocyjne i aktywnie działań na polskim rynku, a i zapewniał swojej konsoli znakomite tytuły na wyłączność.
Wszystkie wcześniejsze sukcesy Sony i lata pracy nad wizerunkiem zaczynają jednak powoli odchodzić w niepamięć wobec ostatnich wydarzeń. Wielu posiadaczy PlayStation ma już serdecznie dość problemów korporacji, która zalicza regularne wpadki i podejmuje dziwaczne decyzje. Sytuacja z DriveClubem zapoczątkowała kiepską serię, po której Japończykom niełatwo może udać się podnieść. Obiecana w ramach PS Plusa specjalna wersja gry w ogóle się nie ukazała i nie wiadomo nawet kiedy w końcu trafi do subskrybentów usługi. Ci, którzy w nią zainwestowali też nie mają zbyt wielu powodów do radości, bo mimo rzekomych prac, nadal jest ona praktycznie niegrywalna w trybie wieloosobowym. Pal licho jednak jeden tytuł, który z rozmaitych przyczyn zawiódł oczekiwania. Od kilku dni wielu (wszyscy?) posiadaczy PlayStation 3 nie ma dostępu do swojej wirtualnej biblioteki tytułów, bo PlayStation Store nie działa i powoduje zawieszanie się całego systemu. Zgłoszenie o problemach teoretycznie zostało przyjęte i przekazane do działu technicznego firmy, ale naprawa tej poważnej usterki trwa zdecydowanie zbyt długo. Tym samym wielu graczy, którzy aktualnie kupują i kolekcjonują gry wyłącznie w wersjach elektronicznych, już od kilkadziesięciu godzin nie może nie tylko przeglądać oferty sklepu, ale nie ma też dostępu do swojej biblioteki wcześniej nabytych gier. Fakt, że czas takich problemów przypadł dodatkowo na weekend, gdzie teoretycznie czasu i możliwości na zabawę jest więcej, tylko dodatkowo zwiększył złość posiadaczy konsoli. Najgorszy w tym wszystkim jest brak stanowczej reakcji Sony, które jakby zlekceważyło oddaną grupę użytkowników swojej poprzedniej platformy.
I gdy wydawać by się mogło, że graczy nic już bardziej nie rozsierdzi pojawiła się lista produkcji oferowanych przez Sony w ramach listopadowego PlayStation Plusa. Już w ostatnich miesiącach gigantowi obrywało się za kiepski line-up tytułów, wśród których brakowało w miarę nowych tytułów AAA, a dominowały gry indie oraz klasyki sprzed lat. Zawsze do tej pory broniłem PS Plusa, który jest według mnie świetną i jak najbardziej wartą swojej ceny usługą. Wobec ostatnich „premier” zaczynam jednak powoli rozumieć złość graczy, którzy narzekają na kolejne „prezenty” od Japończyków. Frozen Synapse czy Batman: Arkham Asylum trudno traktować jako spełnienie marzeń graczy, którzy regularnie inwestują w nowe tytuły. Sytuacji na pewno nie poprawia też kiepski kontakt pomiędzy graczami, a firmą. Brakuje trochę, by przedstawiciele giganta informowali o swoich kolejnych posunięciach, tłumaczyli dobór gier na kolejne miesiące i studzili emocje, na przykład zapowiadając mocną kontrofensywę na okres świąteczno-noworoczny.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kryzys w końcu minie, Sony się pozbiera, a hasło #4theplayers będzie naprawdę miało jakiś sens. Na razie wygląda to wszystko naprawdę kiepsko...