Wielka tajemnica - recenzja Kara no Shoujo
Steampunk w grach wideo - o Arcanum, Thiefie, Niebiosach Arkadii. O magii i parze.
Tactics Ogre: Let Us Cling Together - moja gra roku 2011
Pikselowa sztuka - recenzja Mother 3
Gry dla fabuły - czym są visual novels?
Retrospektywa: Planescape, gra w którą (wciąż) trzeba zagrać
Super Nintendo, Super Famicom lub SNES – nazywajcie go jak chcecie, byle z szacunkiem bo 16-bitowy mocarz sobie na niego zasłużył. Po ustabilizowaniu pozycji na rynku przez NES-a (Nintendo Entertainment System) i coraz odważniejszych ruchach konkurencji Nintendo 21 listopada 1990 roku zaprezentowało światu maszynkę idealną do tworzenia ślicznych gier z piękną muzyką. Developerzy skrzętnie wykorzystali te możliwości – gier, które obrosły kultem ukazało się w tamtym okresie aż za dużo, to była prawdziwa plaga urodzaju.
SNES sprzedał się na świecie w ponad 49 milionach egzemplarzy. To ogromny sukces osiągnięty jeszcze w czasach pozbawionych Internetu, programów o grach i wielkich turniejów. Społeczność graczy działała wtedy o wiele bardziej lokalnie niż globalnie („kupię ten sam sprzęt co kolega z klasy”), a informacje czerpało się właściwie tylko z ulubionych pism. W osiągnięciu dominacji nie przeszkodziła nawet Sega agresywnie promująca swojego Mega Drive'a na sprzęt bardziej „cool”, przeznaczony dla starszych graczy. Relacje Nintendo z japońskimi wydawcami i szlaki przetarte wcześniej na Zachodzie przez NES-a wystarczyły, by zwiększyć zasięg firmy. Głównym atutem Super Nintendo był zresztą niesamowity line-up gier, z którym w tamtym czasie po prostu nie dało się konkurować.
Devil Survivor 2 Record Breaker to rozszerzona wersja sequela jednej z moich ulubionych gier na pierwsze Nintendo DS. Jestem ogromnym fanem taktycznych RPG-ów - i chociaż seria Atlusa nie podoba mi się, aż tak jak gry Matsuno, Front Mission, czy najlepsze odsłony Herosów, to ma wszystkie elementy, aby dorównać im w przyszłości.
Po twórczym Wolfenstein 3D, po rewolucyjnym Doomie, po świetnym Quake ID Software postanowiło kolejny raz zrobić coś wielkiego. Doom jest rewolucją jeżeli chodzi o FPP dla samotników. Quake III jest rewolucją jeżeli chodzi o FPS-y multi.
Nie bez powodu o obu grach ID piszę w czasie teraźniejszym, a nie przeszłym. Te do dzisiaj są grane, są rozwijane i są kochane. Moment w którym łapie się geniusz Dooma i wielkość Quake III to moim zdaniem jeden z tych momentów, kiedy gry wideo zaczynają smakować lepiej niż kiedykolwiek przedtem.
A Quake III to produkcja, która pomogła mi zrozumieć dlaczego powinniśmy rywalizować.
Pierwsze Black & White ustaliło reguły. Wcielamy się tu w bóstwo przejmujące kontrolę nad kolejnymi skupiskami wyznawców. Siłę pobieramy z ich wiary, choć to od nas zależy czy będziemy dobrzy czy źli (motyw wyboru konkretnej ścieżki studio Lionhead rozwijało także w swojej serii action RPG-ów Fable). Cielesnym łącznikiem między nami, a światem ludzi jest chowaniec, wielka bestia, którą zajmujemy się wykształcając w niej odpowiedni charakter. Ma to w sobie zarówno elementy Tamagochi jak i cyklu Pokemon, z tą różnicą, że źle wychowany chowaniec jest w stanie niszczyć domy.
Shiren The Wanderer to mój ulubiony roguelike, a seria Etrian Odyseey jest w moim absolutnym topie dungeon crawlerów. Niespodziewanie zafundowano nam mieszankę obu tych produktów, która nareszcie dotarła do Europy!
Co z tego wynika? Cóż, sporo zależy od Twojego podejścia.
Zaginięcie segmentu gier budżetowej klasy B, wzrost popularności tytułów niezależnych oraz coraz niższe koszty produkcji i wydawania gier na pecety spowodowały niezwykłą zmianę na rynku. Coraz więcej firm, a nawet gatunków, zobaczyło dla siebie szansę na Steamie, GOG-u i Desurze.
Posiadacze konsol idą tym samym tropem. Gracze wychowani na konsolach, kochający konsole, szanujący konsole oraz gatunki z nimi związane mają obecnie coraz więcej do znalezienia właśnie na PC. Dziedzictwo ośmio i szesnastobitowych konsol Segi i Nintendo odnajduje się tu w licznych reedycjach i produktach niezależnych. Blaszak przygarnął przygodowe gry akcji, jRPG-i oraz platformery, które dobrze się u niego czują dzięki rozwojowi cyfrowej dystrybucji, Kickstarterowi oraz dopracowanym konwersjom (często przygotowanym po wielu latach).
Całemu temu artykułowi wciąż przyświeca jednak jedno hasło - ważne są gry, nie platformy. Mimo wszystko nie da się nie zauważyć zmiany środka ciężkości branży, którą po raz kolejny spowodowała zmiana generacji.
Posiadacze PlayStation 3 oraz Xboxa 360 pograją jeszcze w sporo dobrych gier. Powody ku temu są w zasadzie dwa – wciąż nie ma sensu porzucać tak dużej bazy potencjalnych użytkowników, wciąż PlayStation 3 jest bardzo nośne w Japonii.
Sytuacja prowadzi do powstawania wielu gier „cross-genowych”, które zaskakująco często okazują się perełkami i niezłym pokazem mocy poprzedniej generacji (np. Phantom Pain, który naprawdę nieźle chodzi na PlayStation 3 i Xboxie 360!). Zarazem nie brakuje kilku smakowitych produkcji na wyłączność! Zatem – w co nam przyjdzie jeszcze pograć na pozwoli odchodzącej generacji?
Pierwsze Mario to jedna z moich ulubionych gier. Bardzo szanuję również trzecią odsłonę serii, uwielbiam World i mam w nosie serię New Super Mario. Mario Maker to oczywiście gra-edytor, który wykorzystuje assety z wyżej wymienionych produkcji, dodaje własne możliwości i ciekawe tryby rozgrywki.
Super Mario Maker to kolejny dowód na to, że droga Nintendo jest drogą dla gier właściwą.
Najważniejsze jest jednak to, że opiera się na tym, na czym każda gra Nintendo – wykorzystaniu podstawowej osi rozgrywki na milion sposobów. Lata mijają, ale to Mario ma najfajniejsze skakanie jakie było, jest i będzie. I dzięki temu, chociaż Mario Maker nie jest tak rozbudowane jak Little Big Planet (żeby równać do gier podobnych) to jego oś rozgrywki znacznie góruje nad produktem Sony.
„Nie lubię budować leveli”. Tutaj polubisz! „Little Big Planet jest nudne”. Mario nigdy nie było nudne!
W 1985 Shigeryu Miyamoto i Takashi Tezuka stworzyli produkcję, która po prostu zmieniła gry. Dlaczego była taka ważna?
Cóż, jest na to krótka i długa odpowiedź. Krótka brzmi – bo po 30 latach to nadal jedna z najlepszych gier wideo.
„Amiga 1000 – pierwszy w historii mikrokomputer wielozadaniowy wykorzystujący graficzny interfejs użytkownika, pierwszy z serii Amiga.” – wikipedia.pl
Przez wiele, wiele lat Amiga była moim marzeniem. Niespełnionym mirażem, kopalnią wspaniałych gier, których na moich podróbkach NES-a nie miałem. Koledzy z komputerami polecali mi to raz peceta, to raz Amigę, ale rzeczy które słyszałem o przyjaciółce zawsze mocniej pobudzały moją wyobraźnię.