Assassin's Creed Odyssey - recenzja książki. - Froszti - 1 czerwca 2019

Assassin's Creed Odyssey - recenzja książki.

Seria Assassin’s Creed na przestrzeni ostatnich dwunastu lat miała swoje wzloty i dość bolesne upadki. Na całe szczęście dla graczy, ostatnie dwie odsłony, okazały się całkiem dobrym kawałkiem kodu. Czy w takim razie równie dobrze wypada książka powiązana z ostatnią odsłoną gry?

Hellada, V wiek przed naszą erą. Kolebka cywilizacji rozwija się swoim tempem, co jakiś czas targana zawirowaniami wojennymi. Młoda Spartanka Kasandra pracuje jako najemniczka dla każdego, kto dobrze zapłaci. Para się ona zajęciami niegodnymi mieszkańca tego wojowniczego miasta, jednak już dawno przestała być jego obywatelką. Stara się za wszelką cenę zapomnieć o swojej przeszłości, myśląc tylko o teraźniejszości. Wszystko zmienia się pewnego dnia, kiedy tajemnicza osoba, proponuje jej sowite wynagrodzenie za wykonanie pewnego zadania. Nie wie ona, że stanie się pionkiem w wielkiej intrydze, w której na szali wisi nie tylko jej własne życie, ale los całego znanego jej świata. Ten, kto jednak sądził, że będzie możną nią kierować według wlanych upodobań, mocno się mylił. W końcu w jej żyłach płynie Spartańska krew największego z tamtejszych bohaterów, nikt nigdy nie zdoła jej złamać, a jeśli spróbuje, mocno tego będzie żałował.

Już na wstępie należy postawić sprawę jasno – książki nie jest przedstawicielem gatunku historycznego. Niby sprawa prosta i oczywista, jednak nadal jest pewna grupa osób przekonanych, że seria Assassin’s Creed ma w sobie pewien wymiar edukacyjny. Zresztą nie powinno to dziwić, sami twórcy często chwalą się, że ich dzieła się historycznie dobrze odzwierciedlone. Nie inaczej jest w przypadku Odyssey, w książce znajdziemy sporo  osób, miejsc, wydarzeń, które zapisały się na kartach historii. Obok tego jest tutaj również masa uproszczeń, przekolorowań i absurdów, które, mogłyby doprowadzić niektórych miłośników książki historycznej do niechybnego wylewu. Pozycję tą należy traktować jako literaturę czysto rozrywkową w klimacie historycznym. W takim wymiarze prezentuje się ona całkiem nieźle i jest warta uwagi każdego, kto szuka czegoś lekkiej, zapewniającego mu chwilę relaksu.

Zawarta w książce historia nie jest dziełem wybitnym, ale nie można jej też zarzucić nic poważniejszego. Prosta opowieść walki dobra ze złem (chociaż kto jest po której stronie, to już zupełnie inna sprawa), z tajemniczymi artefaktami w tle (na całe szczęście twórcy serii już jakiś czas temu postanowili zrezygnować z niektórych innych ponadnaturalnych i naukowych absurdów ). Fabuła powieści prowadzona jest w sposób „falowy”. Bardziej dynamiczne momentu walk czy bitew, przeplatane są spokojniejszymi fragmentami zawierającymi bardziej rozbudowane opisy (zachowujące jednak pewien umiar). Przez większą część książki sprawdza się to nawet nieźle, odpowiednio stopniując czytelnikowi akcję.  Są jednak momenty, w których dynamiczny fragment książki zupełnie niepotrzebnie jest tłamszony przez autora, wytrącając czytelnika z odpowiednio klimatu. Na duży plus należy zaliczyć kilka naprawdę niezłych twistów fabularnych, które mogą zaskoczyć (ale tylko pod warunkiem, że nie miało się do czynienia wcześnie z grą).

Należy zastanowić się do kogo kierowana, jest ta książka? Raczej nie polecałbym jej komuś, kto miał już okazję sprawdzać grę. Książka pod względem fabularnym jest zbyt mało odtwórcza, serwując dokładnie to samo co można przeżyć samemu, dzierżąc pada w dłoniach. O wiele lepiej sprawdzi się ona jako literacka zachęta do kupna tego tytułu. Najlepiej jednak książka sprawdzi się jako produkcja dla osób, które niekoniecznie interesują się światem elektronicznej rozrywki, ale poszukują czegoś prostego do poczytania, zapewniającego odpowiednią dawkę relaksu (o ile nie odstraszy ich zdanie widniejące na okładce „Oficjalna powieść gry”). 

Assasin’s Creed Odyssey jako adaptacja gry, jest dziełem dobrym z kilkoma mniejszymi lub większymi wpadkami. Książkę nic specjalnego nie wyróżnia spośród dziesiątek innych podobnych produkcji, nie można jej również niczego poważniejszego zarzucić. Doskonale sprawdzi się ona jako typowy „czasoumilacz” dla kogoś lubującego się w historycznych fantasy, pod warunkiem, że nie będzie on oczekiwał od książki czegoś „nadzwyczajnego”. Całość czyta się całkiem przyjemnie, ale pozostaje pewien niedosyt czytelniczy. Szkoda, że autor nie postanowił opowiedzieć całą historię z perspektywy kogoś innego niż główny bohater gry, wtedy pozycja mogłaby się okazać jeszcze lepsza, jednocześnie trawiąc w gusta szerszego grona odbiorców.

Radosław „Froszti” Frosztęga

Froszti
1 czerwca 2019 - 12:01