Szybka rozkmina to cykl felietonów, który oprócz ukazania interesującego zjawiska, gamingowej ciekawostki, śmiesznego filmiku lub ukrytego bonusu - zaprasza Was do dyskusji na konkretny temat i wzięcia (nie zawsze) udziału w ankiecie.
Kwestię naszych preferencji co do trybów Single i Multi analizowaliśmy w 5 odcinku Rojopojntofwiu („Razem czy osobno?”). Dzisiaj chciałbym zapytać Was od jakiej formy zazwyczaj zaczynacie przygodę z grą. Odstawiamy więc na bok produkcje stricte dla pojedynczego gracza bez opcji rozgrywki wieloosobowej, tylko pod rewelacje sieciowe oraz MMO bez przygód w pojedynkę. Jak więc wygląda nasz start? Zawsze Multi? Zawsze Single? Może kooperacja jako złoty środek? Precyzuję swoje podejście oraz liczę na Wasze stanowisko w tej sprawie. Zapraszam.
Single to samotna podróż, historia poznawana w pojedynkę lub w towarzystwie wirtualnych kompanów („Rojopojntofwiu #21 Lisem czy stadem?”). Konfrontacja z AI z nieuniknionym The End. Multi to rywalizacja z żywym przeciwnikiem, którego pokonanie daje więcej satysfakcji, a samą zabawę cechują większe emocje. Co-op łączy te dwa tryby proponując interesującą hybrydę zalet wymienionych możliwości smakowania gry. Jednak tak jak wspomniałem we wstępie – o tym była już kiedyś mowa. Pytanie tylko czy nasze preferencje wobec konkretnego stylu rozgrywki na niej się kończą i determinują pierwszy kontakt z grą.
Rojo? Kiedyś tylko Single. Cisza, spokój, zero nerwów, tchórz. Strach przed rywalizacją, który dopiero zniwelował Paintball - egzystował dość długo. Może strach to za mocne słowo – zamieszanie, brak fabuły, spina, nerwy, ciśnienie. Zbiór elementów za którymi nie przepadałem. To się zmieniło. Dobra płynące z zabawy sieciowej zostały dostrzeżone, mankamenty z tym związane – zapomniane. Dochodziło do momentów zaniedbania lub całkowitej ignorancji trybu Single na rzecz Multi. Piję tutaj głównie do strzelanek. Dlaczego? W wielu przypadkach przemiodne elementy RPG występują tylko w trybach dla wielu graczy. Single tego nie ma i na stracie traci w moich oczach. Wszystko przez uzależnienie od konieczności posiadania możliwości rozwoju protagonisty („Rojopojntofwiu #15 Syndrom Upgrade”).
Z reguły godziłem ze sobą wszystkie tryby. Te pod to, te pod tamto. Ten teraz, a ten później. Konsensus, zgoda, równowaga. Wszystko zostało wywrócone do góry nogami po rozpoczęciu współpracy z Rockiem w ramach cyklu „Rock & Rojo”, gdzie tryb kooperacji nabrał całkowicie nowego znaczenia (Game Blog). Nie szukając jednak daleko, chwytając po grę świeżą – pierwszy raz całkowicie olałem tryb Single. Mowa o Warhammer 40.000 Space Marine. Multi wciągnął mnie bez reszty, Single zawiódł brakiem początkowo zapowiadanych elementów RPG, a Coop czeka na odblokowanie i przyjęcie na pokład duetu R&R. W Singla pobawię się więc w kooperacji z przyjacielem, tryb Multi traktując jako bardzo sympatyczną poczekajkę.
Każdy wymieniony i niewymieniony tryb/opcja/wariant oferują swemu odbiorcy odmienne podejście do tematu i formę obcowania z grą. Różne emocje, podejścia, wady, zalety, profity, wymagania i propozycje. Co kto lubi, kto się w czym czuje, specjalizuje. Multi z żywymi, Single z martwymi czy Coop z każdymi? Wasz ulubiony start, początek. Konkretny czy obojętny?
P.S. Jeśli podoba Ci się moja działalność, subskrybuj mój kanał na serwisie YouTube (Światy Urojone) oraz "Polub" ROJA klikając na łapę po prawej stronie pod moim avatarem. Z góry Ci za to dziękuje. Doceniam i pozdrawiam. ROJO
Szybka rozkmina: