Nie ma chyba nikogo wśród miłośników kolekcjonerskich karcianek, kto na dźwięk nazwy Magic: the Gathering nie dostawałby wypieków na twarzy. Gra stworzona przez firmę Wizards of the Coast cieszy się niesłabnącą popularnością od blisko dwudziestu lat. Nie da się jednak ukryć, że jest to dość drogie hobby. Sam przewaliłem na nie swego czasu kilkaset złotych, ale wcale tego nie żałuję, gdy przypomnę sobie, ile czasu spędziliśmy wspólnie ze znajomymi ciesząc się z każdej nowej karty. Jeszcze kilka lat temu osoby, które chciały pograć w M:tG na komputerze musiały korzystać z darmowych, fanowskich produkcji lub z oficjalnej aplikacji Magic the Gathering Online. Zabawa za pośrednictwem tej ostatniej wiąże się jednak z praktycznie takimi samymi wydatkami jak przy zakupie papierowych kart. W związku z tym wydana za pośrednictwem platformy Steam gra Magic: the Gathering – Duels of the Planeswalkers okazała się prawdziwym zbawieniem dla wszystkich graczy nie dysponujących zbyt grubym portfelem…
W niniejszej recenzji zaprezentuję Wam najnowszą odsłonę tego cyklu oznaczoną numerem 2012. Powody, dla których postanowiłem ją opisać właśnie teraz są trzy:
Od razu na wstępie uprzedzam wszystkich językowych purystów, że zamierzam używać potoczne określenia zaczerpnięte z języka angielskiego, które są powszechnie używane przez miłośników karcianek.
Przebieg rozgrywki
Na początku w kilku słowach omówię podstawową mechanikę rozgrywki, gdyż może nie każdy miał styczność z M:tG. Jeśli jednak graliście w jakąkolwiek kolekcjonerską karciankę to z pewnością od razu zauważycie szereg podobieństw, gdyż większość z nich wzoruje się właśnie na M:tG.
Każdy z graczy kompletuje talię składającą się z minimum 60 kart. Na początku pojedynku mają po 20 punktów życia. Zwycięstwo można osiągnąć poprzez pozbawienie przeciwnika wszystkich punktów życia lub doprowadzenie do sytuacji, w której nie może on pociągnąć karty, ponieważ skończyła mu się talia (inaczej: biblioteka). Czasami karty modyfikują te zasady, ale to tylko wyjątki.
Zawodnicy na zmianę w swoich turach zagrywając czary. Mogą to być zarówno stwory, jak i zaklęcia zadające na przykład bezpośrednie obrażenia przeciwnikowi. W celu rzucenia danej karty konieczne jest zapłacenie jej kosztu określanego przez manę. Tę z kolei uzyskujemy ze specjalnych kart, tzw. landów. Jeden z kluczowych elementów każdej tury stanowi faza walki. W jej trakcie wystawione wcześniej stwory próbują przebić się przez linię obrony przeciwnika i zadać obrażenia graczowi.
Tak pokrótce prezentują się zasady rozgrywki. Oczywiście mógłbym tu omówić bardziej szczegółową mechanikę (stos, instanty, zdolności pasywne, zdolności odpalane itd.), ale te najłatwiej zrozumieć w praktyce.
Tryb dla pojedynczego gracza
Głównym trybem przeznaczonym dla jednego gracza w produkcji Magic: the Gathering – Duels of the Planeswalkers 2012 jest podzielona na cztery części kampania (uwzględniając rozszerzenie). W jej ramach toczymy pojedynki z dysponujących różnorodnymi taliami przeciwnikami sterowanymi przez sztuczną inteligencję. Za pierwszym razem po pokonaniu wroga odblokowujemy używaną przez niego talię, a za kolejnymi uzyskujemy dostęp do dodatkowych, z reguły dość silnych kart, które możemy później wykorzystać – dla każdej z dostępnych w grze talii przygotowano ich dwadzieścia.
Pierwsza kampania to standardowy pojedynek przebiegający według omówionych, podstawowych zasad. Druga z nich pozwala na zmierzenie się z dysponującym dodatkową, potężną talią przeciwnikiem nazwanym Archenemy. Oprócz silnych kart zagrywanych pojedynczo na początku każdej tury, dysponuje on również 40. punktami życia. Z tego względu walczy przeciwko niemu na raz trzech zawodników. Tryb ten stanowi ciekawe urozmaicenie i potrafi wciągnąć. Ze względu na jego specyfikę część talii sprawdza się lepiej a część gorzej.
Trzecia kampania stanowi trudniejszy wariant pierwszej. Ponownie toczymy pojedynki z tymi samymi przeciwnikami, ale dla utrudnienia dysponują oni taliami wykorzystującymi zablokowane początkowo karty. Z kolei ostatnia kampania pozwala na sprawdzenie się w starciu z oponentami używającymi talii z rozszerzenia. Nie zabrakło również możliwości wcielenia się w rolę Archenemy’ego.
W trakcie pokonywania kolejnych przeciwników w trybie kampanii odblokowujemy ciekawe wyzwania. Są to łamigłówki polegające z reguły na pokonaniu przeciwnika, pomimo wydawałoby się beznadziejnego położenia. Pierwsze z nich są banalnie proste, ale dalsze potrafią napsuć trochę krwi. Satysfakcja z ich ukończenia jest jednak ogromna.
Przejście wszystkich kampanii i wyzwań – przy założeniu, że będziemy chcieli przetestować wszystkie talie, a nie wymasterujemy jedną z nich – zajmuje około 30 godzin. Oprócz tego twórcy przygotowali możliwość skonfigurowania własnej potyczki w trybach pojedynku, Archenemy, a także Two-Headed-Giant (rodzaj debla).
Tryb wieloosobowy
Kwintesencję gry Magic: the Gathering – Duels of the Planeswalkers stanowi tryb wieloosobowy. To właśnie w nim możemy sprawdzić, jak sprawdzają się stworzone przez nas (w pewnym stopniu) talie. Przed zakupem gry spotkałem się z licznymi zarzutami dotyczącymi szwankowania tego kluczowego elementu. Niemniej jednak, po spędzeniu ok. 30 godzin na rywalizacji z innymi graczami, muszę przyznać, że większość krytycznych opinii jest wyolbrzymionych. Tylko pierwszego dnia miałem problemy z połączeniem się – serwery nie wytrzymywały szturmu po steamowej promocji. Na forach pojawiają się głosy dotyczące problemów z desynchronizacją meczów. Jednym z powodów ich występowania jest podobno… naciśnięcie prawego klawisza myszki, który de facto nie pełni żadnej funkcji. Nie wiem czy to prawda, bo starałem się tego uniknąć.
Zdecydowanie najpoważniejszym zarzutem jest niemożność manualnego tapowania landów (wykonywanego w celu pozyskania many). Teoretycznie komputer stara się je wybrać w ten sposób, żebyśmy mogli zagrać jak najwięcej pozostałych kart z ręki, ale nie zawsze to się udaje i czasami z tego powodu nie udaje nam się zrealizować całej zaplanowanej na daną turę operacji. Zdarza się to jednak dość rzadko i dotyczy sprawiedliwie obu stron, więc da się to jakoś przeboleć.
Trochę denerwujący jest natomiast fakt, że kilkukrotnie rozpoczynałem pojedynek z inną talią niż wybrałem w menu. Lekarstwem na to jest odczekanie parę sekund przed naciśnięciem startu. Tylko raz zdarzył mi się błąd polegający na niewłaściwym zadziałaniu karty. Dla wtajemniczonych: przeciwnik zagrał czarnego stwora wymuszającego poświęcanie kreatury na początku tury, a jeśli nie jest to możliwe, to on trafia na cmentarz. Dysponowałem tylko jedną kreaturą z umiejętnością hexproof blokującą targetowanie. Jako, że w opisie zdolności tamtego czarnego stwora nie padało słowo target, więc powinienem poświęcić swojego zielonego. Komputer uznał jednak, że nie można tego zrobić, na cmentarz trafił jego stwór, a ja w efekcie później wygrałem.
Podsumowanie
Trochę rozwlekła mi się ta recenzja, dlatego postanowiłem resztę kwestii skrócić w podsumowaniu. Ogólnie gra Magic: the Gathering – Duels of the Planeswalkers 2012 jest jak najbardziej warta polecenia. Choć osobiście kupiłem ją na promocji za niecałe 7 euro, to wydaje mi się, że nawet za standardowe 20 euro opłaca się ten zestaw.
Dla części osób znaczną wadę stanowi ograniczenie modyfikacji talii do 20 dodatkowych kart. Jeśli jednak uwzględni się, że wszystkich talii jest kilkanaście i są bardzo zróżnicowane, to zabawy starcza na wiele godzin.
Od strony wizualnej gra prezentuje się bardzo dobrze. Nie mam żadnych zastrzeżeń do animacji czy wyglądu pola bitwy. Wszystkie karty są w wysokiej rozdzielczości i można im się przyglądać dzięki funkcji przybliżenia. Trochę nieintuicyjne jest natomiast główne menu – niezbyt wygodnie porusza się po nim zarówno za pomocą myszki jak i klawiatury.