Kiedyś było lepiej. Takie standardowe stwierdzenie, mające też charakter zrzędzenia u starszych osób, które w zaparte próbują młodszemu społeczeństwu wmówić, że kiedyś naprawdę było inaczej, czyli lepiej, spotykamy często. A jak to jest w przypadku gier? Takie stwierdzenie nosi znamiona prawdy?
O moich początkach parę zdań.
Nie jestem wyjadaczem i nie mam prawa się nim nazywać. Moja przygoda zaczęła się z MS-DOSem, na którym grałem non stop w Prince, Wikingów i prekursora wszystkiego, co później powstało – Wolfenstein 3D. Pamiętam, że tego ostatniego tytułu nie miałem u siebie, więc specjalnie do wujka jeździłem, aby sobie pograć. Potem przyszedł czas Windows 95 i fenomenu późniejszego okresu – Windowsa 98. Tak mniej więcej kształtowały się moje podstawy i w tym miejscu rozpoczął się mój żywot naznaczony grami i komputerami. Potem już tylko pojawiały się kolejne gry, Playstation 1 i wszystko to, co dziś już dobrze znamy.
Mam natomiast wrażenie, że kiedyś wyciągałem z gier więcej. Nie mówię tutaj o walorach edukacyjnych, bo takich kiedyś też w wielu produkcjach nie było. Czego niby miałby mnie Wolfenstein 3D nauczyć? Miał dawać tylko frajdę popełniając przy tym jeden z kroków, które wepchnęły nas w nową erę. Od teraz 3D stanie się już takie normalne, pospolite. Przełomem było GTA 3, które stało się pobudzającym kopem dla całego rynku gier. Do twórców dotarła informacja, że coś takiego powstało, że przyjęło się dobrze i, co najważniejsze, że jest to najzwyczajniej w świecie wykonalne.
A było lepiej?
Wszystkie te sytuacje, w których dokonywał się przełom, kolejny krok ku dzisiejszym czasom, w których zaczynamy już powoli oswajać się z tym, co nie do pomyślenia było wtedy, przywołują na myśl parę stwierdzeń. Wydaje mi się, że pojęcie „gracz” znaczyło kiedyś więcej. Nie wiem co robiono przed moim kontaktem z komputerami. Myślę w tym momencie tylko o sobie. Kiedyś nie każdy gimbus (czyt. Troll, niekoniecznie musi on do gimnazjum uczęszczać, to tylko taka nazwa zwyczajowa) mógł grać w cokolwiek. Posiadanie komputera było czymś, nie wspominając już o grach. Ba! Mieć gry to jeszcze za mało, bo te gry musiały mieć odpowiednie środowisko, na którym miałyby chodzić. Teraz wszystko jest tak obmyślane, żeby działało na każdym produkcie, kiedyś natomiast potrzeba było mnóstwa kombinacji, zabiegów, dodatkowych sterowników i oprogramowania, a Internet nie był wtedy tak obszerny, jak jest teraz, nie wspominając już o jego dostępności.
Pierwsza gra kupiona w sklepie.
Kiedyś nie miałem setek gier. Dostawało się to, co się w efekcie wymiany zdobyło, kupiło razem z gazetą w kiosku, bądź zamówiło TELEFONICZNIE w sklepach, których wtedy było bardzo mało. Wspominam tutaj bardzo pozytywnie sklep Timsoft, w którym dokonałem pierwszych zakupów gier, a raczej moi rodzice, którzy sprawili mi między innymi Zoo Tycoon, które kosztowało wtedy bodajże półtorej stówki. Wyobraźcie sobie minę dzieciaka, który dostaje zapakowaną oryginalnie grę, gotową do tego, aby grać w nią całe dnie. Hej, hej. Tutaj uprzedzam. Nie, nie spędzałem przy kompie tyle czasu, co obecna młodzież. Świetnie wspominam czasy dzieciństwa poza domem, grając w piłkę, wracając do domu pełen siniaków po zabawie.
"Gracz" teraz, to każdy, kiedyś - przywilej.
Wracając jednak do tematu. Gra kiedyś była towarem ekskluzywnym. Czymś, czego nie miał każdy. Nie dało się w godzinę pobrać gry płacąc przy tym za to wszystko w domu, kartą czy przelewem, z ciepłą herbatką na stole. Nie słyszano wtedy o czymś takim jak DVD. Sprawdzano, czy 32MB RAM to aby nie za dużo w kwestii wymagań jak na nasz komputer. 600MHz na opakowaniu przerażało, gdy miało się procesor z niepełna 400MHz. Odpalenie gry cieszyło! To nie było takie oczywiste. Gry miały kaprysy. Samo napięcie podczas instalacji upragnionego tytułu było nie do opisania. Zatnie się na 99%? A może się uda? Czy zagram w końcu? Oby płyta się nie porysowała, bo nie będzie działać. Czy znowu będzie brakowało jakiegoś DirectX? Czy wywali czarny ekran na starcie? Czy znowu będę musiał resetować komputer? Też macie podobnego typu wspomnienia? I pamiętajcie, że całość wyrażonych tutaj poglądów to tylko moje odczucie, zdanie, wspomnienie. :-) Jeśli ten temat kogokolwiek porusza, interesuje, dajcie mi znać w komentarzach, bo jeszcze jest pewnie parę kwestii dających się opisać.
____________________
Zajrzyj na mojego facebooka na https://facebook.com/Qualltin oraz na konto na http://youtube.com/Qualltin. Na tym pierwszym dzielę się wszystkimi wiadomościami ze światem, można też łatwo się ze mną skontaktować, a na tym drugim co jakiś czas rzucę jakimś biednym filmem. :-)
Mój wcześniejszy wpis: A dokąd teraz w Assassin's Creed IV? O tym, jakie czasy historyczne mogą być następne.