Bossowie: Bully - Brucevsky - 9 kwietnia 2014

Bossowie: Bully

Szkoła to nie jest miejsce, gdzie spotkasz gigantyczne trolle, uzbrojonych w nowoczesną broń żołnierzy przyszłości, rycerzy, smoki, duchy, potężne mechy czy zombi. Studio Rockstar musiało się więc mocno natrudzić przy projektowaniu bossów do swojego osadzonego w szkole sandboxa, Bully. Czy Kanadyjczykom udało się odnieść sukces i sprawić, że walki z głównymi przeciwnikami zapadają w pamięć i wnoszą pewien powiew świeżości do zabawy?

UWAGA, spojlery!

Like a boss? // Źródło: joergspielt.de

Główny bohater gry, James Hopkins, starając się zyskać szacunek i uznanie w Akademii Bullworth, musi podporządkować sobie każdą z funkcjonujących w placówce grup. By tego dokonać musi zmierzyć się w walce z liderem każdej z frakcji i pokonać go w walce na określonych przez niego zasadach. A te są bardzo różne, choć nigdy nie wychodzą poza ramy realizmu i nie szokują niezwykłymi założeniami. To starcia uczeń kontra uczeń, więc w ruch idą pięści, kopniaki, rowery, proce i własnoręcznie skonstruowane wyrzutnie butelek.

Projektanci z Rockstar mieli ograniczone możliwości, więc musieli wykazać się kreatywnością, by ich dzieło szybko nie zrobiło się monotonne. Pomysłów im nie zabrakło, więc na graczy czeka coś więcej niż tylko prosta i bezmyślna wymiana ciosów z obdarzonym dłuższym paskiem zdrowia przeciwnikiem. Taki schemat walki pojawia się zaraz na początku, gdy Hopkinsowi przychodzi pojedynkować się z najsilniejszym ze szkolnych mięśniaków, Russellem. Potem, na szczęście, robi się trochę ciekawiej.

Jedno z ciekawszych wyzwań, zdobywanie twierdzy nerdów

Na plus na pewno wypadają pojedynki z liderami „kujonów” i „sportowców”. Autorzy operują przez całą grę na pewnych stereotypach i wykorzystują je także w walkach z bossami. Cechujący się więc teoretycznie największą inteligencją mózgowcy zmuszają Hopkinsa do zdobycia ich twierdzy i zwyciężenia w strzeleckim starciu na wyrzutnie butelek. Futboliści z kolei przenoszą zmagania na boisko, próbując znokautować głównego bohatera piłkami i zmuszając go do pojedynku na dystans, w którym liczy się celne oko i mocny kopniak wymierzony w piłkę do rugby, a nie bezpośrednio w innego ucznia. Zabawne, choć ściągnięte z Punch-Outa!!, jest też starcie z liderem „bogaczy” w czysto bokserskim pojedynku na ringu. Każdą z tych walk poprzedza wprowadzająca misja, a i przed walką z głównym bossem często trzeba też poradzić sobie z jego poplecznikami. To ogranicza się już do prostej wymiany ciosów, ale przedłuża też nieco finał każdego rozdziału i na swój sposób buduje napięcie. Jest też przez to trochę trudniej, co może cieszyć lubiących wyzwania.

Proste starcie z Garym rozczarowuje

Ostatni boss niestety rozczarowuje, choć trzeba zrzucić to na karb przyjętej konwencji. Autorzy balansowali na cienkiej granicy, próbując utrzymać swoją produkcję w określonych ramach realizmu, a i tak niektóre przedstawione przez nich zdarzenia mogą wydawać się mało prawdopodobne. Składajacy się z kilku etapów pojedynek z Garym zmusza początkowo do wykazania się refleksem przy ściganiu go i unikaniu rozmaitych przeszkód, by na końcu ograniczyć się do klasycznego starcia na pięści i kopniaki, które jednak nie jest specjalnie wymagające. Po wizycie w opuszczonej elektrowni atomowej (sic!) i zdobywaniu twierdzy nerdów gracz jednak liczy na coś więcej, niż schematyczne starcie na dachu najwyższego budynku campusu.

Bully nie zachwyca bossami, ale i nie rozczarowuje. Jak na sandboxa umieszczonego w szkole, który stara się jednak być w jakiś sposób bliski rzeczywistości, twórcy spisali się nieźle i zaoferowali kilka ciekawych pojedynków. Żaden szef z Bully na pewno nie zapadnie nikomu w pamięć, schemat pojedynków nie przyspieszy nikomu bicia serca i nie wywoła opadu szczęki, ale summa summarum swoje zadanie wszyscy główni przeciwnicy spełniają. Rzucają wyzwanie, zmuszają do większej koncentracji i wyróżniają się na tle zwykłych starć. W murach campusu się wyróżniają, są niczym mitologiczni herosi, na których nie sposób nie patrzeć z uznaniem. Poza szkołą, w porównaniu z bossami z innych gier, wypadają już jednak dość przeciętnie.

Ocena: 6/10

W ramach cyklu ocenieni zostali także bossowie z:

Ratchet & Clank 2
Final Fantasy Tactics: War of the Lions
Oni
X-Men Legends II: Rise of Apocalypse
Headhunter
Gun
Crash Bandicoot 2: Cortex Strikes Back
Medal of Honor: European Assault
Metal Gear Solid: Peace Walker

Brucevsky
9 kwietnia 2014 - 19:48