Po co nam Natalia Siwiec na imprezie premierowej Far Cry 4? - Antares - 24 listopada 2014

Po co nam Natalia Siwiec na imprezie premierowej Far Cry 4?

Znana modelka, a właściwie celebrytka, czyli osoba znana z tego, że jest znana, pojawiła się na imprezie premierowej Far Cry 4. Standardowo, zarówno wśród niektórych dziennikarzy i serwisów branżowych, jak i wśród samych graczy, zagrzmiało pytanie – po co zapraszać takich ludzi na imprezy związane z elektroniczną rozrywką? Przecież nie przekonają graczy do zakupienia nowego hitu Ubisoftu, a ludzie którzy śledzą życie celebrytów na co dzień, raczej nie są odbiorcami gier. Czy ma to sens? Otóż ma i wyjaśnię to pokrótce w niniejszym wpisie.

Gra czy nie gra? Ważne, że się pokazała

Impreza premierowa Far Cry 4. Warszawski klub 1500 m2 do wynajęcia. Azjatyckie hostessy, azjatycka kuchnia, pokazy walk MMA i składanie broni palnej. Natalia Siwiec i Rafał Królikowski prężący się przed aparatami i kamerami, oczywiście na tle plakatów reklamujących nową strzelankę od Ubisoftu. Na miejscu przeważali dziennikarze mediów głównego nurtu oraz różnorakich portali plotkarskich. Sam spotkałem raptem dwóch znajomych z tak zwanej „branży growej”, a zaproszenie dostałem dlatego… że przez ostatnie lata pisywałem o grach do magazynu, który najłatwiej zaliczyć do kategorii lifestyle. Tak to właśnie wyglądało wieczorem 18 listopada.

Gdy następnego dnia zdjęcia z imprezy pojawiły się w sieci, niektórzy gracze zaczęli się burzyć. „Po co zapraszać celebrytów na imprezy związane z grami? Przecież oni nie grają, to strata pieniędzy i nikogo to nie obchodzi!” Z kolei niektórzy dziennikarze piszący o grach zadawali głośno pytanie, czy taka akcja marketingowa w ogóle ma przełożenie na sprzedaż. Odpowiedź na wyższe pytania i wątpliwości jest jednak bardzo prosta – tak, to się opłaca i pozwala relatywnie tanio reklamować grę w miejscach, gdzie normalnie informacja o niej nie mogłaby skutecznie dotrzeć.

Zacznijmy od tego, że celebrytom za przychodzenie na takie imprezy się oczywiście płaci. A fotoreporterom płaci się za robienie celebrytom zdjęć na takich imprezach. Zdjęcia te pojawiają się później na portalach plotkarskich, którym płaci się za umieszczanie na nich bannerów reklamowych. Pieniądz się kręci, a dzięki temu że na imprezie było wszechobecne logo Far Cry 4, pojawia się ono na w serwisach, które mają ogromny zasięg. Bo czy tego chcemy, czy nie, Pudelek jest jedną z najpoczytniejszych stron w polskiej sieci. Jeśli impreza była fajna, a jedzenie dobre, dziennikarze z takich serwisów nierzadko są o niej skłonni napisać coś więcej – „znana modelka pojawiła się na imprezie promującej grę Far Cry 4” możemy później przeczytać.

Moje zdjęcie już takiej dobrej jakości nie było

Teraz pytanie – czy taka informacja sprzeda grę? Owszem tak, bowiem gry wideo już dawno wyszły z niszy produktów dla przysłowiowych nerdów. Grają wszyscy, a Far Cry 4, czy gry z serii Assassin’s Creed wcale nie są tak ‘hardkorowe’ jak mogłoby się wydawać. Są przystępne, różnorodne, mają piękne krajobrazy i klimat przygody. To coś, czym zainteresuje się gracz niedzielny. Albo żona bądź dziewczyna gracza niedzielnego, która kupi mu nową grę Ubisoftu na urodziny lub pod choinkę. I tak to właśnie działa.

Czasy gdy konsolę kupowało się tylko dziecku na komunię, a komputer ‘do nauki’ już się dawno skończyły. Dziś PlayStation 4 kupi także trzydziestokilkuletni mąż i ojciec, który potraktuje sprzęt jako nowy, modny gadżet, polecany przez kolegów z korporacji, którzy mówili, że można się przy tym zrelaksować. Gry stały się społecznie ‘cool’ i fajne, tak jak smartfony czy tablety. A tacy klienci nie śledzą zazwyczaj portali o grach, by dowiedzieć się co nowego wyszło i co jest godne polecenia. Opierają się na reklamach lub na tym co poleci sprzedawca w sklepie, przy czym oczywiście w jakiejś sieci elektromarketów lub w Empiku, bo przecież nie w małym sklepiku z grami. Czasami dowiadują się jednak o grach przypadkowo, np. dlatego że po kryjomu wślizgną się na pudelki popatrzeć na wdzięki Natalii Siwiec…

Na koniec jeszcze mały dodatek – pod fotkami z takich imprez często pojawiają się hejterskie komentarze graczy lub graczek, które twierdzą, że dana znana osoba na pewno nie gra w gry. Chociaż w przypadku Natalii Siwiec zapewne tak jest, nigdy nie możemy być pewni. Coraz więcej ludzi gra i to, że ktoś nie chwali się tym wszędzie, gdzie się da, nie znaczy że nie jest graczem. I mam tu na myśli głównie przypadki tzw. ‘hardkorowców’, którzy nierzadko po prostu nie wierzą, że atrakcyjna, zadbana dziewczyna lubi sobie pograć. Otóż moi drodzy, uwierzcie mi, że są takie które mają konsolę, lubią sobie pograć nawet na PC w World of Tanks i nadal mogą wyglądać jak milion dolarów. Nie każdy musi być stereotypowym nerdem z piwnicy. Te czasy się skończyły i dobrze!

Antares
24 listopada 2014 - 17:19