Najlepszy film Christophera Nolana? - recenzja Tenet
Niewidzialny człowiek - recenzja filmu
Długi tytuł, średnia zawartość - recenzja filmu "Ptaki nocy"
Recenzja filmu Terminator: Mroczne przeznaczenie - to nie jest film dla fanów dzieł Jamesa Camerona
Bez Michaela Baya może być lepiej! - recenzja filmu Bumblebee
Kontynuacja w rytmie dubstepu - recenzja filmu Deadpool 2
Arnold Schwarzenegger wraca do filmów. To już nieuniknione, gdyż kolejna kadencja polegająca na dowodzeniu stanem Kalifornia dobiega końca. W ostatnich dniach Terminator przebierał w ofertach m.in. seriali, czytał scenariusze i pojawił się na konwencie komiksowym w towarzystwie...kilku Predatorów. Z tego ostatniego wydarzenia urodziła się plotka, że niby Arnold powróci do roli Dutcha, który jako emerytowany soldat miałby doradzać młodszym po fachu najemnikom w walce z kosmitą. Zamerykanizowany Austriak nie chce na razie kręcić kina akcji i wybrał kreskówkę. Oto nowy superbohater - GUBERNATOR.
Film z cyklu "mikroskopijny budżet - rewelacyjny efekt". Trochę zakurzony i zapomniany klasyk kina science-fiction z Nowej Zelandii. Kosztował równą bańkę (liczoną w $), ale musicie mi uwierzyć na słowo - nie widać tego na ekranie, a przynajmniej wydaje się, że reżyser miał łeb na karku i spożytkował kasę na najważniejsze rzeczy. Fabuła uogólniając nie jest wybitnie skomplikowana, bo pewien facet budzi się o poranku i dowiaduje się, że jest jedynym człowiekiem na kuli ziemskiej, a reszta gdzieś wyparowała. Nie wgłębiając się w szczegóły incydentu, który doprowadził do wyginięcia ludzkości bohater zaczyna robić to co każdy by zrobił na jego miejscu: jeździ najlepszymi furami, sypia w największych domach, ubiera się w najdroższe ciuchy. Przemienia się w dorosłego dzieciaka, bawi się światem.
Jeżeli twoja kopia Homefronta nie sprawia żadnych problemów, na mid-endowym komputerze osiągasz 90 klatek na sekundę w trakcie największych zadym, dźwięk nie przycina Ci się w cutscenkach, a multiplayer chodzi w najlepsze... możesz czuć się szczęściarzem. Jednym z niewielu. KAOS Studios ma spory problem z dopieszczeniem swojego dziecka i wygląda na to, że łatanie potrwa dłużej niż niektórzy zakładają. Nad amerykańskim studiem zbierają się czarne chmury również z innego powodu. Sprzedaż drastycznie spada, kolejni gracze opuszczają pokłady serwerów, a inni z powodów technicznych z próby wejścia nawet rezygnują.
Crysis 2 spotyka Call of Duty i Helikoptera w ogniu. To zdanie idealnie podsumowuje najnowszy blockbuster o ataku obcej cywilizacji na Ziemię pt. Inwazja: bitwa o Los Angeles. Obraz Jonathana Liebesmana to nafaszerowana akcją produkcja, w której dialogami są świszczące kule, a chwilą wytchnienia wybuchy i widok zniszczonej metropolii. Jeżeli liczysz na coś więcej to musze Cię zmartwić - w trakcie seansu zostaniesz zasypany łuskami, jak nigdy wcześniej.
Mógłby skakać jeszcze rok, mógłby wygrywać, dawać przykład młodym adeptom. Mógłby dalej kręcić karuzelę Pucharu Świata, być wizytówką i facetem szerzącym sportowego ducha walki. Ale zadecydował inaczej i...chwała mu za to. Dzisiaj Adam Małysz oddał ostatni skok w swojej profesjonalnej karierze. Co prawda, za tydzień wystartuje w zabawie Red Bulla, ale to już będzie tylko luz i wieczorna popijawa połączona z gawędzeniem o starych czasach. Z dniem 20 marca odchodzi legenda polskiego narciarstwa. Legenda polskiego, europejskiego i światowego sportu.
Z okazji premiery Brotherhooda na PC postanowiłem skrobnąć skromną reckę pierwszego Assassina. Obadałem fenomen kapturowego księcia...tfu zabójcy. Popykałem kilka godzin w przerwie między kolejnym sezonem w FM'ie, a Homefrontem, podjarałem się tym i owym. Miałem pewne opory, ale słyszę wszędzie dookoła, że Assassin jako marka jest cool i trzeba koniecznie zagrać.
Nie da się ukryć, jedynka robi fantastyczne wrażenie jeśli chodzi o szeroko pojęty artyzm stworzonego świata. Od pierwszej sekundy wizualnie Ubisoft wciska pedał gazu do oporu i jedzie maksymalną prędkością do samego końca. Wykreowane lokacje Damaszku, Jerozolimy i innych miast budzą podziw. Pal licho, czy każda cegła zgadza się z rzeczywistymi planami miejscówki z tamtego okresu. Średnio mnie to obchodzi, bo jak wspomniałem - piękno aż bije po gałach.
Przyznam, że im bliżej do polskiej premiery Homefronta, tym bardziej nowa gra KAOS Studios przypada mi do gustu pod względem tematyki. Przede wszystkim może stanowić ciekawą alternatywę dla padaczkowatego Modern Warfare 2 i komediowego Bad Company 2. Autorzy Frontlines: Fuel of War sprytnie to sobie wymyślili - zamiast po raz n-ty wciskać do wirtualnego konfliktu Rosjan, eksploatować wojska Chińczyków, czy powracać na łono II wojny światowej, eksplorują przyszłość. Wroga dla USA wybrali chyba najlepszego z możliwych. W Korei Północnej gracze i tak pewnie nie powąchają Homefronta (o dzięki Ci wielki wodzu za cenzurę), więc skandal na skalę międzynarodową Nam nie grozi. Dzięki temu KAOS może jechać po bandzie i przedstawić skośnookich w totalnie negatywnym świetle. I bardzo fajnie, bo hasło "inwazja" zasługuje na minimalną pretensjonalność.
Ale do rzeczy. Kilkanaście minut temu pojawił się nowy zwiastun Homefronta. Cholera no... Ten zwiastun jest po prostu świetny! Nie ujrzycie w nim nawet sekundy z gameplaya. Materiał wykonano na modłę wiadomości telewizyjnych z lat 80., a całość okraszono pompatyczną muzyką Two Steps from Hell. Zachęcam do oglądania, bo to kawał dobrej roboty. Wideo znajdziecie poniżej.
Bum-Bum pszzzzzz, Bum-Bum pszzzzzz, Bum-Bum pszzzzz. Till I collapse I’m spilling these raps long as you feel em, Till the day that I drop you’ll never say that I’m not killing them, Cause when I am not then I am stop pinning them, And I am not hip-hop and I’m just not Eminem.
Jeden z najchętniej oglądanych zwiastunów w ostatnich latach. W tych kilkudziesięciu sekundach zawarto wszystko to, co powinna zawierać reklama doskonała. Idealne połączenie dźwięku i obrazu, pomysłowość, dynamika, epickość, rytm. Po obejrzeniu sami biegniemy do sklepu, niczym żołnierz mijający przeszkody w jednym fragmencie i kupujemy egzemplarz Modern Warfare 2. Instalujesz, masz w pamięci zajebisty klimat podkreślony muzyką Eminema. Po 4 godzinach jest już po wszystkim.
Jeżeli polubiliście Dooma Andrzeja Bartkowiaka z The Rockiem w roli głównej to mam dla Was ciekawą wiadomość - w sieci pojawiły się plotki o rzekomo trwających pracach nad kolejną adaptacją tej kultowej strzelaniny. Wczoraj zamieściłem informację o rozpoczynających się zdjęciach do Silent Hill: Revelation 3D. Nowa Zagłada ma być podobno bliźniaczym produktem - z jednej strony luźno nawiąże do wydarzeń z pierwszej części, natomiast z drugiej będzie oddzielną historią.
Wczoraj w Toronto rozpoczęły się zdjęcia do Silent Hill: Revelation 3D. Film będzie niezobowiązującym sequelem w miarę ciepło (jak na adaptacje gier) przyjętego Silent Hilla w reżyserii Christophe'a Gansa. Tym razem za ostateczny rezultat odpowiedzialny będzie nieznany szerszej publiczności Michael J. Bassett (m.in. taki sobie Solomon Kane i troszkę lepszy Deathwatch). Podobno Revelation w dużej mierze oparte będzie na trzeciej części growego cyklu, aczkolwiek trzeba liczyć się z kilkoma nawiązaniami do kinowego poprzednika.
Opis fabuły sponsorowany przez Google Translator: Przez lata, Heather Mason i jej ojciec został w biegu, zawsze o krok przed niebezpiecznych sił, że nie w pełni zrozumieć. Teraz w przeddzień jej 18 urodzin, nękane przez przerażające koszmary i zniknięcie ojca, Heather odkrywa, że nie to kim ona myśli, że jest. Objawienie prowadzi go w głąb demonicznego świata, który grozi jej pułapkę w Silent Hill na zawsze.
Poniżej znajdziecie focię Adelaide Clemens w roli Heather Mason.
Na pewno znane jest wam zjawisko kolekcjonowania gier, w które zamierzacie zagrać w niedalekiej przyszłości. Nie tak dawno, bo w piątek zakupiłem w przyjemnej cenie (13 Euro) 4 gry od Ubisoftu, które w sumie dają jakieś 40-50h rozrywki na (mam nadzieję) wysokim poziomie. Skąd wziąć czas na takie tytuły jak Assassin's Creed czy Far Cry 2, podczas gdy na dysku kurzą się smakołyki pokroju Dragon Age: Origins czy seria Penumbra? Tu już nie ma miejsca na oszukanie biologii, bo organizm prędzej czy później wykituje od nawału pikseli. A na piwo trzeba wyjść, przynajmniej raz w tygodniu.
Kilkanaście dni temu zakupiłem na Steamie w promocji Krwawą Forsę. Miał to być tytuł "na wakacje", który po gorącej liście hitów wydanych w Q1 2011 pełnić będzie funkcję zapychacza. Kolejne zlecenia Łysego okazały się jednak tak dobre, iż porzuciłem w kąt plany zakupu Bulletstorma czy kontynuowania podróży po Oahu w Test Drive Unlimited 2.
Fighter zgarnął 2 bardzo ważne statuetki w niedzielę, a to przecież tylko film o życiowej szansie i amerykańskim śnie. Temat wydawał się deczko wyeksploatowany przez Stallone'a, ale David O. Russell do spółki z Markiem Wahlbergiem i przede wszystkim Christianem Balem postanowił przedstawić braterski konflikt, a w tle pozostawić lutowanie się po ryjach za pieniądze. Fighterowi wyszło to na zdrowie - akcję chłonie się lepiej niż ostatnią część Rocky'ego.
Tego chyba nikt się nie spodziewał. Demo Crysisa 2 na PC jest "martwe". Pecetowcy muszą obejść się przez kilka następnych godzin smakiem. Instalacja i uruchomienie aplikacji kończy się na etapie logowania do serwisu MyCrysis. Jeżeli ktoś posiada już konto to rozgrywka (o ile można to tak nazwać) kończy się wiecznie zapętlonym procesie logowania. Osoby, które nie mają konta, a chciałyby je stworzyć są w dokładnie takiej samej sytuacji. Forum MyCrysis nie działa, więc nie wiadomo czy Crytek już ustosunkował się do tego problemu. Wpis będzie aktualizowany, jak tylko pojawią się nowe informacje.
Aktualizacja 16:00 - chyba Crytek usunął problemy związane z logowaniem. Udało mi się założyć konto i wejść do menu. Powodzenia!
Aktualizacja 15:05 - ciekawa wypowiedź usera na profilu Crysisa na FB: Playing this game maxed out on an i7 920, 6 GB of RAM, and an ATI 4870. It's definitely a console port. The game has a delay in physics when you shoot the wall, same as the 360 demo, and not as much physics effects as the first Crysis.
Aktualizacja 15:00 - sytuacja zmieniła się delikatnie na plus. Na serwery wchodzi coraz więcej ludzi - LINK (thx Cappo). Niestety, zakładanie konta dalej nie jest możliwe, ale być może Master Server na MyCrisis zostanie odciążony w niedługim czasie.
Aktualizacja 14:02 - dalej nie można stworzyć konta w systemie MyCrisis. Jeśli macie profil z Crisis Wars to wasze szanse na pomyślne logowanie wzrosły, ale nie róbcie sobie dużych nadziei.
Aktualizacja 13:04 - mija kolejna godzina i Crytek dalej nie zrobił nic, aby poskromić zdenerwowany lud ;( W ogóle po raz kolejny potwierdza się teoria, że profile oficjalne gier na FB są tylko dla zasady. Ponad 150 wpisów jadących po twórcach nie robi na Cryteku wrażenia. Zero odpowiedzi.