Przed Wami epicki (hę?) finał historii o dobrych grach, które nie znalazły się w czołowej dziesiątce swojego roku - tym razem 2010 - w plebiscycie na gry dekady. Za nami juz dziewięć odcinków, pozostał ostatni. Miłej lektury.
Alan Wake
Alan Wake swego czasu był zapowiadany jako pewnego rodzaju objawienie. Z dużej chmury średni deszcz. Objawienia nie było, ale nie brakowało także głosów zachwytu nad dziełem Remedy Entertainment. Alan Wake przyciąga gracza swoją historią, pewnymi niedopowiedzeniami, nie bez znaczenia jest także formuła serialu. Niektórzy gracze narzekali jednak, że gra straszyła mniej niż powinna. Gra światłem i cieniem pozostawia za to spore wrażenie.
Call of Duty: Black Ops
O Black Ops piszę dlatego, że nie uważam tej części za wyraźnie słabszą od pozostałych. A skoro wszystkie (poza nie wydaną na pecety trójką) znalazły się w Top 10 w swoich latach, to ostatni CoD zasługuje na to, by chociaż o nim wspomnieć. Znów dostaliśmy to samo pod względem gameplayu, jednak ta część wyróżniała się pod kątem prowadzenia narracji. Głównego bohatera dubbingował Sam Worthington (Terminator: Ocalenie, Avatar, Starcie Tytanów) i spisał się w tej roli bez zarzutu. Dzięki formie opowiadanej historii rzucanie graczy w dowolne (i tym samym różnorodne) lokacje, było logiczne. Warto dać szansę kampanii single player. A w multi niezmiennie bawi się masa osób.
Castlevania: Lords of Shadow
Wielu powątpiewało w sukces odświeżenia kultowej serii na nowych platformach, jednak jak najbardziej się to udało. Nowa Castlevania zachwycała oprawą graficzną, cieszyła projektami poziomów, wreszcie sprawiała frajdę zarówno podczas walki, jak i sekwencji platformowych. Nie zabrakło także zagadek logicznych. Do pokonania była armia przeciwników (co robiliśmy różnymi rodzajami oręża), ale czasami wykorzystywaliśmy ich w swoich celach. Ale co najważniejsze (i najtrudniejsze) - udało się oddać ducha serii.
Darksiders
Już samo to, w kogo wcielamy się w Darksiders zachęca do spróbowania swych sił w tej grze. Głównym bohaterem jest Wojna, jeden z Czterech Jeźdźców Apokalipsy. Podstępnie zdradzony traci swoje moce i jest zmuszony stanąć sam przeciw wszystkim. Pomagamy mu w anihilacji przeciwników, korzystając z wszelkiej maści broni siecznych i elementów otoczenia, a z biegiem rozgrywki otrzymujemy dostęp do kolejnych mocy głównego bohatera. Rzeźnia jest przednia, jeśli można tak powiedzieć.
Dragon Age: Poczatek – Przebudzenie
Dodatek do Dragon Age: Początek z długością rozgrywki na poziomie 20+h przebija niejedną pełną wersję. Nie zmieniła się mechanika rozgrywki, zmieniły się za to lokacje i większość towarzyszy jakich mogliśmy dołączyć do drużyny (pozostał jedynie Oghren). Akcja gry zaczyna się po wydarzeniach z podstawki i w zależności od naszych decyzji mogliśmy kierować poczynaniami starego bohatera, bądź stworzonego zupełnie od podstaw. Przebudzenie nie było niczym ponad to, czego doświadczyliśmy w Początku. Ale jeżeli podstawowa wersja przypadła nam do gustu, to i dodatek nie powinien nas zawieść, jest dobrym przedłużeniem. Dobrze uzupełnił historię i odpowiedział na wiele pytań. A w połączeniu z książkami, na jeszcze więcej.
Just Cause 2
Just Cause 2 to synonim rozwałki w czystej postaci. Nielogiczność i przesada towarzyszą graczowi na każdym kroku, ale właśnie o to tutaj chodzi. W JC2 nie masz się zastanawiać, tylko czerpać frajdę z coraz bardziej przegiętych ewolucji głównego bohatera. Pod tym przyjemnym przerostem formy nad treścią kryją się jednak dobrze zaplanowane misje, które nierzadko okazują się być wielopoziomowe. Całości obrazu dopełniają wyszukane gadżety Rico (z nieśmiertelnym spadochronem na czele) i możliwość swobodnej eksploracji świata gry.
Sid Meier’s Civilization V
W tym cyklu starałem się nie pisać o kilku grach z jednej serii, zmienia się to dopiero w ostatnim odcinku. Ale Cywilizacja po prostu na to zasługuje. Wciąga jak czarna dziura, cieszy mnogością rozwiązań, wpływa na wyobraźnię. Ciekawie zbalansowały rozgrywkę wprowadzone w tej części wolne miasta. Ponadto uproszczono interfejs, dzięki czemu gra jest bardziej otwarta na nowych graczy, jednak ci bardziej doświadczeni na tym nie stracili - gra dalej potrafi stanowić wyzwanie, a odkrywanie jej mechanizmów, by wszystko wykorzystywać jak najefektywniej, po staremu przynosi wiele frajdy. Niewiele jest gier od których jest się trudniej oderwać, niż od Civilization V.
Super Meat Boy
Jeśli lubisz platformówki, to powinieneś sprawdzić Super Meat Boya. Nietypowy sposób poruszania w połączeniu z dobrze zaplanowanymi przeszkodami potrafił sprawić trudność wielu graczom. Kampania podzielona na 6 rozdziałów, ponad 100 poziomów i potyczki z bossami wystarczą na pewien czas. Fabuła - eufemizując - nie powala na kolana, ale jak dobrze wiemy w tego typu produkcjach schodzi na dalszy plan. Super Meat Boy był zaskoczeniem, bo grywalnością przebił niejedną dużą produkcję.
Dotarliśmy do końca cyklu. Łącznie napisałem w nim o 65 grach, być może oddaliście swoje głosy na część z nich. Może kogoś zachęciłem do przypomnienia sobie jakiegoś dawno zapomnianego tytułu. Mam nadzieję, że dobrze bawiliście się czytając ten cykl - ja bawiłem się dobrze pisząc go. Zachęcam do pisania w komentarzach o Waszych ulubionych grach z 2010 roku. I o wszystkich innych - ale to już lepiej pod którymś z poniżej podlinkowanych artykułów.
Poprzednio:
Plebiscyt na gry dekady. Co nominować #2001/ #2002/ #2003/ #2004/ #2005/ #2006/ #2007/ #2008/ #2009
Strona główna:
Plebiscyt na gry dekady 2001-2010