Kobiety grające w gry? To już nie rzadkość. - Qualltin - 14 września 2012

Kobiety grające w gry? To już nie rzadkość.

Myślę, że obędzie się bez komentarza i każdy doszuka się swojej głębi przekazu.

Jeszcze nie tak dawno Internet, a przede wszystkim także świat gier, zdominowany był przez męską część tego świata. Dopiero ostatnimi laty kobiety/dziewczyny otwierają się na ten rodzaj przestrzeni wirtualnej. Poczynając od zwykłego Facebooka, idąc dalej przez topowe blogi i vlogi, kończąc już nawet na hobbystycznej grze w komputerowe gry. Popiszemy sobie trochę na temat kobiet w świecie gier.

Jak to wyglądało kiedyś? Prosty przykład. Wybieramy wiodącą grę trybu multiplayer. Na serwerze banda niewyżytych nerdów. Gdzieś w dolnym okienku nagle komunikat: „<użytkownik o damskim nicku> joinned the game.” I w tym momencie na czacie lament z próbą zdobycia imienia tejże osoby, jej numeru GG (który kiedyś był przecież komunikatorem najpopularniejszym) czy nawet zdjęcia i numeru telefonu. W grach, w których celem było bicie poziomów i zdobywanie itemów, hordy zapaleńców biły pokłony u stóp „graczki” składając dary dziękczynne w postaci rare items itp. Bardzo podobnie ma się sytuacja z kulturą czatu/gry, gdy na serwerze pojawia się płeć piękna. Bum i cisza, jak makiem zasiał. Gdzieś w nicość idą przekleństwa, złośliwości. Wszyscy gracze nagle stają się mili. To tak, jakby przez zamknięte okno męskiego świata gier przebił się gdzieś łagodzący spór promień słońca. Szkoda tylko, że sytuacja wraca do pierwotnej konfiguracji zaraz po tym, jak wspomniany promyczek ów serwer opuszcza. Kiedyś nie do pomyślenia było, aby natrafić na dziewczynę ot tak grającą w wiele różnych gier (nie wliczamy w to The Sims i pochodnych). A wyobraźcie sobie vlog na YouTube? Ileż to młodzieży spędziło na takim kanale godzin błagając w komentarzach o więcej zdjęć itp. Jak to wygląda teraz?
Ha! Niewiele inaczej. Do dziś na YouTube kobiety/dziewczyny cieszą się niesamowitą popularnością choćby dlatego, że pokazują same siebie. W grach jest nadal podobnie, jednak rzadziej natrafia się na nerdowskie przejawy stalkingu takiej osoby na serwerach tylko dlatego, że ktoś chce namiary na konto na Facebooku. Nadal jest to jednak coś. Coś, gdy kobieta gra w gry dla samej siebie, z własnych pobudek wyciągając przy tym frajdę taką, jaką gra powinna dawać zapalonemu odbiorcy.

Obstawiam, że na hasło "moja żona grająca w gry" każdy chciałbym widzieć to w takim wydaniu.

Da się jednak zaobserwować jeszcze pewne braki u gracza płci żeńskiej. Podchodzą do pewnych spraw zbyt trywialnie, gdy powinny nad czymś polamentować, oraz do niektórych spraw zbyt poważnie, gdy ich gra powinna się sprowadzić do spontaniczności. Wiele jeszcze uchybień jest w samej technice grania. Ciężko porównać nawalanie w klawiaturę czy na padzie mężczyzny, grającego w ulubioną grę, do grającej „graczki”. Oczywiście są wyjątki i zapewne są kobiety, które skopały by tyłki nawet uważającym się za lepszych lub najlepszych. Jednak jest coś w tym, że gry przewidziane na ten niszowy fragment rynku są „wolniejsze”. Dają one czas do namysłu, na podjęcie decyzji, nie wymagają natychmiastowej reakcji i często sprowadzają się do tytułów mniej rozbudowanych. W The Sims nie mamy quick time eventów czy obowiązku podjęcia decyzji w trybie natychmiastowym. Kinect jest dla nich świetną alternatywą. Są to przecież nadal gry, jednak mają trochę inny charakter. Zamiast zabijać, tańczą, zamiast biegać, śpiewają. Niby to takie nijakie, ale musimy to jednak w świat gier wpisać i zaakceptować jednak wybór płci pięnej. Nie wyklucza to jednak faktu, że mogą one grywać także w gry „hardkorowe”.

Ja sam wynoszę przykład ze swojego życia. Możecie wyobrazić sobie zdziwienie na mojej twarzy, gdy moja dziewczyna postanowiła, od tak, zagrać ze mną w Fifę. Grę, w którą rok w rok gram, której znam już prawie wszystkie tajniki. A zdziwienie jest tym większe, gdy okazuje się, że pogrywała ona wcześniej sama celem podniesienia (bądź zdobycia) umiejętności niezbędnych do rozgrywki. Zdarza się nawet, że dla jej zespołu pada gol. I to czasami nie musiałem się podkładać! Oprócz Fify ma tytuły, które sama z siebie wybrała. Np. seria Call of Duty, ze szczególnym uwzględnieniem Modern Warfare. Tak, to nie żart, moja dziewczyna potrafi usiąść sobie z komputerem przy stole, odpalić CoDa i przejść całą kampanię po raz setny. I to tylko dlatego, że nie ma co ze sobą w danej chwili zrobić. Mnie taka sytuacja bardzo dziwi, ale jednocześnie bardzo satysfakcjonuje. Nic bardziej nie wiąże, jak wspólne hobby. Tylko, że to powinno działać w obie strony, a ja przecież do chodzenia po sklepach w poszukiwaniu jasno-beżowych dżinsów typu rurki czy sukienki w błękitno-karmelowe kwiatki z ramiączkami podwieszonymi ble ble ble się nie przekonam… 

Tylko jak tu się skupiać na monitorze/ekranie telewizora.

Reasumując: tak, kobiety w świecie gier to nadal coś. Dążą one powili do tego, wg mnie, że staną kiedyś na równi z męskim przedstawicielem gejmingowego pokroju. Świat idzie więc w dobrą stronę, bo czymże zastąpić piękne piersi i zgrabne pupy grające w ulubioną grę? Znaczy tak… piękne nogi i twarze, tak tak. A wy? Czy wasze żony/narzeczone/dziewczyny/siostry/mamy/ciocie/babcie grają też w gry? Jeśli tak, to jakie? I jak im idzie? Podzielcie się swoimi opowieściami!

Moim celem jest tworzenie dyskusji na każdy z tematów. Pomożecie mi w tym klikając na "lubię to". Udostępnicie w ten sposób ten wpis na swoim koncie Facebook, co być może sprowadzi do tego tematu także waszych znajomych. Dyskutujmy razem!

Interesuje Cię ten temat? Na gameplay.pl poruszano już taki! Odwiedź: Gamer girls - podejście pierwsze oraz Dziewczyna gracz dziewczyną gracza

Qualltin
14 września 2012 - 11:36