9 nieznanych filmów które warto znać - fsm - 19 lutego 2013

9 nieznanych filmów, które warto znać

Na wstępie sprostowanie. Na pewno znajdzie się sporo osób, które znają wszystkie lub większość z poniżej opisanych filmów, dlatego też bardziej adekwatnym tytułem byłoby 9 mało popularnych filmów..., ale wtedy nie brzmiałoby to tak ładnie, więc proszę o wyrozumiałość :) Przechodząc do konkretów: to warto poznawać nowe, prawda? Przedstawiam zatem 9 produkcji, które znam, lubię i cenię, a wydają mi się niezasłużenie niepopularne. Każda z nich jest w jakiś tam sposób dobra i mam nadzieję, że kogoś zachęcę do seansu oraz entuzjastycznego komentowania post factum.

Widziałeś? Zobacz!

Na start film, który trochę zainspirował mnie do napisania tego tekstu, a który niedawno sobie przypomniałem. Najlepszy film o Star Treku nie będący filmem o Star Treku. Ktoś wie?

Kosmiczna załoga / Galaxy Quest

Tak jest. Oto najlepsza (obok Kosmicznych jaj) międzyplanetarna komedia w historii kina. Galaxy Quest to najlepszy możliwy hołd dla Star Treka i jego fanów, jaki można było zrobić bez używania licencji. Grupka aktorów z wymyślnego serialu s-f sprzed lat jedzie na oparach dawnej sławy, aż do momentu, gdy wśród fanów na konwencie pojawiają się prawdziwi kosmici prosząc załogę o pomoc, bo przecież oglądali ich misje w "kronikach dokumentalnych". Film jest bardzo zabawny, rewelacyjne zagrany (obsada imponuje) nadal świetnie zrobiony (powaga - efekty, jak i sam film, mają 14 lat, ale nadal nie ma wizualnego wstydu) i pełen pasji dla zjawiska. Serdecznie polecam, szczególnie, że już niedługo pojawi się nowy Star Trek autorstwa pana Abramsa, a reżyser Galaxy Quest obecnie pracuje nad RED 2 (a wszyscy wiemy, że pierwszy RED też był udany, prawda?).

Lewy sercowy / Punch-Drunk Love

Paul Thomas Anderson to filmowy artysta, którego każde dzieło jest wydarzeniem (nawet jeśli nie zachwyca tak bardzo, jakby się chciało - vide: Mistrz i Aż poleje się krew). Najkrótszym, chyba najmniej znanym i przy okazji najdziwniejszym filmem tego pana jest Lewy sercowy. Nietuzinkowa prawie-komedia z najlepszą rolą Adama Sandlera, jaką udało mu się kiedykolwiek zagrać. Jest sobie Barry, fajtłapowaty koleś w niebieskim garniturze, który sprzedaje jakieś toaletowe towary i ma 7 agresywnych emocjonalnie sióstr. Barry poznaje Lenę, rodzi się uczucie, a w tle jest bardzo istotny fabularnie konflikt z firmą od seks telefonów. Dziwaczne to strasznie, ale jednocześnie cudowne, zabawne i rewelacyjnie zagrane, a końcowe 30 minut wynagradza wszystkie ewentualne niedoskonałości. Warto!

Drzwi obok / Naboer

Film obejrzany z polecenia (pozdro, UV!) i bardzo dobrze, że tak sie stało. Pierwsze skojarzenie - Kafka. Drugie - Kafka zgwałcony przez Davida Lyncha. Naboer to krótki (niespełna 80 minut), duszny, atmosferyczny thriller z silnym podtekstem seksualnym. Główny bohater zostaje porzucony przez dziewczynę, a w tym samym czasie do mieszkania obok wprowadzają się dwie młode dziewczyny. Zycie bohatera zamienia się w dziwną grę pełną prowokacji, erotycznego napięcia i "co jest do cholery grane?". Ciekawe, mocne, klimatyczne kino, choć raczej dla dorosłych.

Zniknięcie / Spoorloos

Kolejny film obejrzany z polecenia (pozdro, Mephistopheles!) i znowu film trafiony! Oto duński holenderski film o porwaniu, który jest inny, a w tej inności drzemie wielka siła. Niby jest już wiekowy (25 lat), powolny i pod wieloma względami archaiczny, jednak sposób rozwijania fabuły jest równie mocno (jak mniemam) oddziałujący na widza, co w 1988 roku. Młoda para Duńczyków Holendrów jedzie na wakacje do Francji. Na stacji benzynowej ona znika, a on cały w nerwach chce ją znaleźć. Bum i niemal od razu poznajemy złego pana. Wiemy co robił przed porwaniem, jak się do niego przygotowywał, a potem następuje przeskok w czasie i robi się jeszcze dziwniej. Zniknięcie to bardzo oryginalnie przedstawiona historia porwania i relacji chłopaka ofiary z panem porywaczem. No i jest też mocna końcówka, a to bardzo ważne w tego typu kinie.

Orzeł kontra Rekin / Eagle vs Shark

Nowozelandzka komedia w klimacie Napoleona Wybuchowca - mniej znana, ale równie (jeśli nie bardziej) sympatyczna. Lily jest szarą myszką, która podkochuje się w Jarodzie (znany wielu z Was Jemaine Clement), który z kolei próbuje wystartować do koleżanki Lily - Jenny. Jenny jednak nie jest zainteresowana, więc los zbliża do siebie Lily i Jaroda. Dzieje się to na przyjęciu tematycznym pt. przebierz się za swoje ulubione zwierzę. To jest jedynie punkt wyjścia do dziwacznej, fajtłapowatej śmiesznej-nieśmiesznej komedii. To jest jeden z tych "małych, sympatycznych filmów", który był hipsterski, zanim hipsterzy stali się zjawiskiem. Czyli jest lepszy od nich.

Spokojny człowiek / He Was a Quiet Man

Niespecjalnie przepadam za Christianem Slaterem (a Prawdziwego romansu jeszcze nie widziałem... zgroza!), ale to jest jeden z takich filmów, które pomagają stwierdzić "hm, jest naprawdę nieźle" w odniesieniu do danego aktora. No Spokojny człowiek to naprawdę solidny i pomysłowy film, który zarobił na całym świecie zero pieniędzy. Łysiejący Bob jest mrówą w wielkiej firmie i bardzo mocno fantazjuje o zastrzeleniu wszystkich pracowników i szefów. Problem polega na tym, że inny pracownik uprzedza Boba, sam zaczyna strzelać, a nasz antybohater staje się obrońcą, który za pomocą swojej broni likwiduje napastnika. I jego życie nagle się zmienia. Ale czy na pewno? Byłem pozytywnie zaskoczony po seansie...

Synekdocha, Nowy Jork / Synecdoche, New York

Genialny dół. Świetny, dziwny i dosyć ciężki film gwarantujący doła po zakończonym seansie. Ale czegoś w tym stylu można było się spodziewać, wszak twórcą jest Charlie Kaufman, który jednocześnie zadebiutował na fotelu reżysera. Ach, i jaki to prześwietny debiut! rewelacyjny jak zawsze Philip Seymour Hoffman gra Cadena Cotarda, teatralnego reżysera trapionego wieloma dolegliwościami i bólem po odejściu żony i córki. Cierpiący twórca postanawia stworzyć dzieło swojego życia - ekstremalnie realistyczną, ogromną sztukę z setkami aktorów. Szybko zaciera się granica między fikcją a rzeczywistością, dzieją się rzeczy niestworzone, tworzy się sztuka w sztuce, a jedna z bohaterek kupuje dom, który ciągle płonie. Dziwy, panie. Ale jakże rajcujące widza. Dla fanów Być jak John Malkovich jazda obowiązkowa (choć zdecydowanie mniej zabawna).

Cztery lwy / Four Lions

Zabawna i kontrowersyjna komedia sprzed kilku lat (premiera światowa - maj 2010, premiera w Polsce - lato 2012...) opowiadająca o zamachowcach-samobójcach. Tak jest - oto Dżihad na wesoło, okiem brytyjskiego satyryka i reżysera. Czterech mieszkających w Wielkiej Brytanii Muzułmanów (w tym jeden biały, a jeden bardzo głupi) za wszelką cenę pragną pokazać zgniłemu Zachodowi, że z nimi nie ma żartów i zamierzają wysadzić się podczas jakiegoś ważnego publicznego wydarzenia. Efektem jest niepoprawna politycznie czarna komedia o bardzo poważnym temacie i choćby dlatego warto ją zobaczyć.

Magia uczuć / The Fall

Przepiękny film z absolutnie najfantastyczniejszą małą dziewczynką w historii kinematografii. Początek XX wieku, kaskader Roy trafia do szpitala po nieudanym skoku, który być może zostawi go sparaliżowanego do końca życia. Podczas pobytu w szpitalu Roy poznaje Alexandrię, małą Rumunkę ze złamaną ręką. Zaczyna opowiadać jej zmyśloną historię, która szybko przeradza się w główny wątek filmu. I tak naprawdę na tym trzeba zakończyć streszczanie, bo najlepiej doświadczyć tego filmu na własne oczy, serce i duszę i z zaskoczenia. Jest to bez wątpienia rzecz niezwykła, która powinna choć trochę spodobać się każdemu.


Warte uwagi wzmianki: Jabłka Adama (pamiętam, że mi sie podobał, ale zdecydowanie muszę obejrzeć jeszcze raz), Mystery Men (durnowate i nietypowe spojrzenie na suberbohaterów w kostiumach, występuje m.in. Ben Stiller), Palimpsest (chyba najlepsza jak na razie próba stworzenia dusznego, amerykańskiego thrillera z zagadką, ale po polsku), Ocean strachu (za to, że autentycznie się przejmowałem losem zostawionych na środku oceanu bohaterów), Dziewiątki (trzywątkowa opowieść o Ryanie Reynoldsie i granych przez niech postaciach-twórcach - ciekawy pomysł i niezła realizacja).

Oto moje propozycje dla wszystkich spragnionych dobrego, acz nie do końca znanego kina. Jeśli ktoś skorzysta - czad. Jeśli nie - trudno. Ja sam chętnie przeczytam w komentarzach o jakieś pominiętej perełce, więc do roboty :P

fsm
19 lutego 2013 - 15:50