10 najlepszych albumów 2019 roku - fsm - 27 grudnia 2019

10 najlepszych albumów 2019 roku

Rok 2019 w muzyce kończy się jako kolejne 12 miesięcy pełne świetnych koncertów znanych zespołów i całej masy albumów, które chwytały za gardło, za serce, a czasem za to i za to naraz. Tradycyjnie przygotowuję dla Was dwa podsumowania roku - najpierw muzyczne, które właśnie macie okazję czytać, a na sam koniec roku dostarczę podsumowanie filmowe. Wszystko jest oczywiście bardzo subiektywne, obciążone preferencjami piszącego, ale wszystko zawsze staram się ładnie uzasadnić. Gdzie się dało, tam dorzucam linka do dłuższej recenzji.

W 2019 pojawiło się naprawdę dużo dobrych płyt spod znaku hałasu, gitary, bębnów, elektroniki i szeroko rozumianej alternatywy. Najlepszych albumów mam dla Was 10, z których jeden zasłużył na miano albumu roku. Ale, jak że nie umiem się ograniczać, dorzucę jeszcze szybką wyliczankę płyt, które skradły mi sporo czasu. Od niej zaczynamy:

Soen - Lotus
To najlepszy, obok Toola, progresywny zespół zapuszczający się w okolice metalu, który jest tak łatwo przyswajalny.

While She Sleeps - So What?
Jedno z odkryć tego roku - wrzucam tu ten album, ale tak naprawdę więcej słuchałem płyty poprzedniej. Dobry metalcore.

Port Noir - The New Routine
Szwedzi idealnie zrównoważyli radiowość, alternatywę, rockowy pazur i odrobinę progresywności.

Rammstein - Rammstein [recenzja]
Czekałem na ten album bardzo i choć frajdy sprawił mi mnóstwo, to przez krótki czas i ostatecznie nie zasługuje na większe wyróżnienie, niż umieszczenie go tu.

Korn - The Nothing [recenzja]
Po udanym The Serenity of Suffering przychodzi równie dobre (jeśli nie lepsze) The Nothing. Korn w formie dla tych, co lubią takie granie.

Jinjer - Macro [recenzja]
Świetne, konkretne, mocne granie - Jinjer na żywo grają równie dobrze, jak na płycie, a to rzadkość.

Desert Sessions Vols. 11 & 12
Coś w sam raz dla tych, którym nie podobał się ostatni album QOTSA - tu czuć prawdziwego ducha pustyni.

Fire From the Gods - American Sun
Najkrótszy opis, jaki się da zrobić: lepszy Sevendust.

Lipali - Mosty, rzeki, ludzie [recenzja]
Mimo zejścia o jeden poziom w dół na skali ciężkości, Lipali znowu nie zawodzi.

Of Allies - Are We Better Off?
Bardzo fajny britrock z chwytliwymi refrenami, który wie, kiedy być cicho, a kiedy przywalić.


Zanim przejdę do "top 10", jeszcze dwa albumy, ale z zupełnie przeciwnego spektrum. Oto dwa największe muzyczne zawodu tego roku

UNKLE - Lost Highway / The Road part 2
Po wielce udanej pierwszej części albumu, druga brzmi jak zestaw nudnych odrzutów i wersji demo, za wyjątkiem może dwóch fajnych kawałków. Nie jest to album zły, ale poprzednik jest dużo, DUŻO lepszy.

Blindead - Niewiosna
Muzycznie pewnie ok, ale gościnny występ Nihila sprawia, że album jest dla mnie niesłuchalny. Dałem mu dwie szanse, już nie wrócę nigdy. Szkoda, poprzednie dwie płyty były świetne.


Tyle wstępu, czas na muzyczne mięsko. Zapraszam do zapoznania się z listą najlepszych albumów mijającego roku - według mnie! :)

Bring Me The Horizon - amo [recenzja]

Ładni chłopcy, którzy kiedyś grali strasznie hałaśliwe jazgoty, z czasem łagodnieli i wprowadzali coraz więcej popu do swojej twórczości. Amo to album najbardziej przystępny w karierze BMTH i jednocześnie taki, który wywołał najwięcej kontrowersji. No bo jak to, kiedyś deathcore, a teraz jakieś disco z gościnnym występem Grimes? Jeśli pominiemy jeden utwór-nieporozumienie (Mother Tongue) i zaczniemy wsiąkać w klimat swobodnie łączący ciekawą elektronikę z dobrymi riffami, okaże się, że to po prostu świetna płyta. Niezbyt metalowa, niezbyt niegrzeczna, ale tak nagrana i zagrana, że wpada w ucho i zostaje.

HEALTH - Vol. 4: Slaves Of Fear

Wielu z Was może znać ten zespół z soundtracku do trzeciego Maxa Payne'a. Ale HEALTH istnieją na muzycznym rynku dłużej niż od 2012 roku. Ba, w 2008 byli supportem Nine Inch Nails podczas trasy w USA. Nowy album tego duetu nieco wyraźniej skręcił w stronę industrialowych, noise'owych, mrocznych brzmień, dzięki czemu z wielką przyjemnością regularnie wracam do Slaves of Fear od momentu debiutu na początku roku. Zaskakująco dobra płyta.

Wheel - Moving Backwards

No, w końcu trochę szatana! Po części brytyjski, po części fiński, a w stu procentach prog-metalowy zespół Wheel w tym roku wydał debiutancki album (po dwóch fajnych EPkach) i twierdzę, że wszyscy miłośnicy lekko stonerowego, brudnego brzmienia gitary, którzy lubią, gdy utwór bezwstydnie rozciąga się do 10 minut i nadal jest ciekawy, powinni dać szansę Moving Backwards.

Reignwolf - Hear Me Out

Pan Reignwolf stał się trochę znany w USA kilka lat temu, gdy jako samotny wymiatacz z gitarą rozgrzewał publikę na festiwalach. Po kilku singlach przyszedł czas na długo oczekiwany debiut. Album jest już przedsięwzięciem grupowym, trwa tylko nieco ponad pół godziny i w bardzo udany sposób przenosi do współczesności klasyczne rockowe granie rodem z zasnutych dymem przydrożnych barów.

Silver Snakes - Death and the Moon [recenzja]

Według Spotify odsłuch tego albumu zajął mi najwięcej czasu w tym roku. Grupa wcześniej mi nie znana okazała się być świetnym przykładem ekipy stopniowo zmieniającej swoje brzmienie, by na najnowszym albumie stanąć bardzo blisko Nine Inch Nails i żeby nie brzmiało to jak nudna imitacja. Death and the Moon to świetny rock alternatywny z silną dawką industrialu, który poszczycić się może jednymi z najsoczystszych riffów w tym roku.

Slipknot - We Are Not Your Kind [recenzja]

5 lat czekania na nowy album zamaskowanej dziewiątki zostało nam wynagrodzone prawdopodobnie najlepszą płytą grupy od czasu niedoścignionego Vol. 3 (tak, jak zdecydowanie wolę tego bardziej eksperymentalnego, rozśpiewanego Slipknota). WANYK to długa, mocna rzecz udowadniająca, że trauma i życiowe przeszkody bywają najlepszym katalizatorem do tworzenia naprawdę dobrych rzeczy.

Tool - Fear Inoculum [recenzja]

O tym albumie napisano już prawie tyle, że czytanie tego wszystkiego może zająć kolejne 13 lat (a przecież tyle czasu czekaliśmy na premierę nowego Toola). Tak jest to potężny, skomplikowany twór, płyta stworzona dla fanów i jednocześnie pokazująca, że jej twórcy mogą zrobić cokolwiek i i tak będzie się o tym mówiło. Tool chyba nie ma już takiej mocy oddziaływania, bym pozytywnie zwariował słuchając ich muzyki. Fear Inoculum to nie jest Lateralus, ale - jeśli wywalimy niepotrzebne instrumentalne wypełniacze - 6 premierowych utworów zabierze Was w bardzo ciekawą podróż, jeśli tylko im pozwolicie.

grandson - a modern tragedy 2 & 3

Tu pierwszy wyjątek - grandson to artysta, który na razie nie wydaje albumów, a EPki. A modern tragedy pojawiło się w tym roku w dwóch odsłonach - w lutym dostaliśmy cz. 2, a we wrześniu cz. 3. Bardzo doceniam oba te wydawnictwa, które razem z "jedynką" tworzą przykład wpadającego w ucho zaangażowanego politycznie albumu, który można spokojnie nazwać Rage Against the Machine dla dzisiejszych dwudziestolatków. Może nie jest aż tak zadziorny, ale połączenie hip-hopu i rocka wychodzi mu aż za dobrze.

Trent Reznor & Atticus Ross - Watchmen OST

Drugi wyjątek to potrójne wydawnictwo składające się na najlepszy filmowy (no, serialowy) soundtrack ostatnich lat i przy okazji najciekawsze tego typu wydawnictwo, jakie panowie Reznor i Ross zrobili od czasu muzyki do Zaginionej dziewczyny. Niemal dwie godziny świetnie wymyślonej muzycznej historii, która z powodzeniem łączy rzeczy brzmiące jak NIN (A Nun With a Mother***kin Gun, Doomsday Prepper), rzeczy wywołujące prawdziwy smutek (Lincoln Tunnel) czy też coś brzmiące jak jazzowy standard sprzed kilku dekad (Dreamland Jazz). Wszystko inne, wszystko spójne ,wszystko świetne.

A numerem jeden w 2019 roku został...

Sleep Token - Sundowning [recenzja]

Album roku, po zastanowieniu, mógł być tylko jeden. Sleep Token z powodzeniem zawładnęli wyobraźnią miłośników nieoczywistego, mrocznego grania, w tym moją. Sundowning to album kompletny, bardzo ciekawy, mieszający ze sobą dużo różnych smaków, ale nie przekraczający granicy, za którą muzyka robi się niestrawna. Za to, i za moje obsesyjne oczekiwanie na co drugi czwartek, kiedy ST wrzucali kolejny utwór z albumu, należy się złoty medal pełen internetowych punktów. Brawo!

Tyle ode mnie. Zapraszam do zapoznania się z rozbudowywaną co roku o tej porze playlistą na Spotify, do której w grudniu dokładam zestaw dobrych utworów nawiązujących do powyższego zestawienia, ale też czasami wychodzącymi poza utarte ścieżki. Miech moc muzy będzie z Wami.

fsm
27 grudnia 2019 - 13:25