Jego Wulgarność, Wrex!
Co wycięto z gry Doom?
Recenzja gry Plants vs. Zombies 2 - walka z zombie w cieniu mikropłatności
Jak deweloperzy walczą z piratami, czyli krótko o oryginalnych sposobach zabezpieczania gier
Twórcy gier wróżą z kryształowej kuli, czyli o tym, jak Deus Ex przypadkiem przewidział zamach na World Trade Center
Recenzja gry Video Strip Poker HD - rozbieranie na ekranie po polsku
Pierwszy samodzielny dodatek do gry Half-Life 2 okazał się solidną produkcją, ale mnie osobiście odrobinę zawiódł. Początek w Cytadeli na kilometr wiał nudą, a gdy główni bohaterowie wydostali się na powierzchnię i akcja wreszcie ruszyła z kopyta, kolejne spotkanie z Gordonem Freemanem czas było zakończyć. Biorąc pod uwagę fakt, że powstanie tego rozszerzenia zajęło firmie Valve Corporation blisko półtora roku, byłem niezmiernie ciekaw, co Amerykanie zdołają wyczarować w miesięcy trzynaście. Obawy o jakość kolejnego odcinka sagi okazały się jednak kompletnie bezpodstawne. Episode Two nie tylko dorównuje swojemu poprzednikowi, ale w bezpośrednim starciu zostawia go w pokonanym polu.
Wydany w grudniu 1994 roku Heretic był drugim (po nowatorskiej grze CyClones) pełnoprawnym FPS-em, który został zaprojektowany przez amerykańskie studio Raven Software. O ile we wcześniejszym Shadowcasterze deweloperzy spod znaku kruka trzymali się jeszcze erpegowej konwencji, tak w swoim kolejnym dziele zrezygnowali z charakterystycznych dla tego gatunku elementów i skupili się na czystej jatce. W efekcie tych starań zrodził się typowy klon Dooma, który jednak w odróżnieniu od swojego legendarnego kuzyna, został osadzony w realiach fantasy.
Chcesz posłuchać muzyki z gry DeathSpank w domowym zaciszu? Nie ma problemu! Kanadyjskie studio Hothead Games przygotowało prezent świąteczny, ofiarowując przed kilkoma dniami oficjalny soundtrack, zawierający wszystkie utwory z tej dobrze przyjętej produkcji. Co ważne, jest on dostępny w Internecie zupełnie za darmo.
Będzie krótko i będzie o Księciu, z którego przez długie lata lata wszyscy robili sobie jaja, ale odkąd do akcji wkroczyło studio Gearbox Software i wzięło się porządnie za Duke Nukem Forever, śmiać się już nie wypada. W ubiegłą sobotą do sieci trafił fanowski film The Duke: Fate of Humanity, stworzony przez grupkę fińskich zapaleńców w jedno popołudnie.
O legendarnej grze firmy id Software trudno pisać dziś inaczej niż z pozycji kolan, ale chyba nikt nie ma najmniejszych wątpliwości, że w pełni na to zasługuje. Opowieść o walce samotnego żołnierza z demonami okupującymi marsjańską bazę złotymi zgłoskami zapisała się w historii elektronicznej rozrywki, walnie przyczyniając się do popularyzacji jednego z najważniejszych jej gatunków – pierwszoosobowych strzelanin. Choć Doom nie był tak naprawdę pierwszym produktem tego typu, to właśnie on zebrał największe laury spośród wydanych na początku lat dziewięćdziesiątych shooterów, stając się najjaśniejszą gwiazdą pierwszej fali FPS-ów.
Kiedy gra odnosi tak wielki sukces jak Diablo, powstanie płatnego rozszerzenia jest tylko kwestią czasu. Na Hellfire, pierwszy i jak się później okazało, jedyny dodatek do bestsellerowej produkcji Blizzarda, fani nie czekali zbyt długo, bo niespełna rok. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku add-onu do drugiego WarCrafta, przygotowanie gry powierzono zewnętrznemu deweloperowi. Wybór padł na bardzo doświadczone studio Synergistic Software.
Jeśli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości czy Dead Space 2 podoła jako sequel, powinien koniecznie sprawdzić wersję demonstracyjną gry, która od kilku dni dostępna jest dla posiadaczy konsol Xbox 360 i PlayStation 3. Kilkunastominutowy fragment rozgrywki daje co prawda tylko przedsmak tego, czego świadkami będziemy już za niespełna miesiąc, ale już teraz każe wierzyć, że kolejne dzieło studia z Redwood Shores zostanie okrzyknięte mianem jednej z najlepszych produkcji 2011 roku.
Wiecie. Koniec roku, czas podsumowań i tym podobne bzdety. Nie chcąc być gorszy od kolegi efesema, przygotowałem swój Top Osiem najlepszych płyt ubiegłego roku, choć pewnie, jakbym się zastanawiał jeszcze ze dwa dni, byłoby z Top Piętnaście. Obiecuję, że jak coś mi się przypomni, to dopiszę. A na razie, bez zbędnych ceregieli, przejdźmy do rzeczy. Oto moja ósemeczka.
Od dawna czekałem na tę konwersję, ale w pewnym momencie porzuciłem nadzieję, że kiedykolwiek ujrzy ona światło dzienne. Swego czasu firma Oddword Inhabitants zrezygnowała z przeniesienia gry Stranger’s Wrath na konsolę PlayStation 2, więc trudno było mieć nadzieję, że tym bardziej pokusi się o pecetowy port. W końcu jednak okazało się, że posiadacze blaszaków ów produkt otrzymają. Co prawda po pięciu latach od premiery pierwowzoru, ale jak mawia popularne przysłowie, lepiej późno niż wcale.
Z okazji premiery zestawu The OddBoxx firma Oddworld Inhabitants przygotowała małą niespodziankę dla najwierniejszych fanów swoich produkcji. Jest nią darmowy soundtrack, zawierający kilkanaście utworów z trzech gier wchodzących w skład wspomnianego wyżej pakietu.
Dziś trudno w to uwierzyć, ale jeszcze kilkanaście lat temu gry z serii Star Wars były perfekcyjnym przykładem zmarnowanego potencjału, jaki krył się w tej niezwykle popularnej marce. Mimo ogromu możliwości, kolejni deweloperzy nie widzieli szans na zrealizowanie poważnej produkcji o walce Rebeliantów z Galaktycznym Imperium, więc wygłodniałym fanom gwiezdnej sagi serwowali głównie proste zręcznościówki. Sytuacja zmieniła się dopiero w chwili, gdy do akcji wkroczyła firma LucasArts. Należące do George’a Lucasa studio ostro wzięło się do roboty i w krótkim czasie przygotowało kilka rewelacyjnych tytułów. Gwiezdne wojny szturmem podbiły rynek elektronicznej rozrywki, a nową erę zapoczątkował kosmiczny symulator o nazwie X-Wing.
Niedawno naszła mnie ochota, żeby dać drugą szansę Zmierzchowi Bogów, jedynemu – na szczęście – dodatkowi do trzeciej odsłony cyklu Gothic. Ostatnio w to cudo hinduskiej myśli programistycznej grałem w okolicy premiery, czyli dwa lata temu, ale mimo drewnianego kołka w zębach i znieczulenia w postaci porcji napojów wyskokowych, nie udało mi się wysiedzieć przy nim dłużej niż dwie godziny. Było tak źle. Oczywiście teraz mogłem poczekać na zapowiedzianego patcha, ale koniec roku to u mnie jedyna okazja, żeby nadrobić zaległości. Za miesiąc wychodzi Dead Space 2, więc na głupoty nie będzie już czasu.
Pod dużym znakiem zapytania stoi premiera interesującej modyfikacji do gry Wolfenstein 3D, której akcja rozgrywa się na terenie obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Fanowska przeróbka miała zostać udostępniona w Internecie pierwszego dnia nowego roku, ale ze względu na liczne kontrowersje, jej twórcy wycofali się z danej kilkanaście dni temu obietnicy i zamrozili cały projekt.
Po opublikowaniu gry WarCraft: Orcs & Humans w listopadzie 1994 roku, firma Blizzard Entertainment natychmiast rozpoczęła prace nad jej kontynuacją. Sequel został przygotowany w rekordowym (nawet jak na ówczesne standardy) tempie i ostatecznie trafił do sprzedaży w drugim tygodniu grudnia 1995 roku. WarCraft II spotkał się z pozytywną reakcją krytyków i szybko zdobył dużą popularność, umacniając tym samym pozycję marki na RTS-owym poletku. Mało kto jednak wie, że pierwotnie gra miała być trochę bardziej rozbudowana, a w końcowej fazie produkcji jej twórcy wycięli część planowanych funkcji.
Niewiele jest tytułów, które można określić mianem kamieni milowych w rozwoju elektronicznej rozrywki. Pierwszy WarCraft z pewnością do nich nie należy, ale nie da się zaprzeczyć, że produkt firmy Blizzard Entertainment miał istotny wpływ na rozwój RTS-ów. Drugi po Dune II: The Building of a Dynasty reprezentant gatunku nie tylko umiejętnie powielił wypracowaną przez Westwood Studios koncepcję, ale dorzucił również świeże pomysły, wykraczające poza schemat „zbierz surowce, zbuduj bazę i zniszcz przeciwnika”.
Niewiele jest tytułów, które cieszyłyby się tak wielkim uznaniem wśród polskich miłośników erpegów, jak właśnie seria Gothic. Za sprawą dwóch pierwszych odsłon tego cyklu, niezwykle udanych zresztą, opowieść o bezimiennym herosie zyskała nad Wisłą status gry kultowej. Jej fani mieli nadzieję, że trzecia z kolei produkcja niemieckiego studia Piranha Bytes pozycję tę tylko umocni, ale jak się okazało, rzeczywistość brutalnie sprowadziła ich na ziemię. Wskutek wewnętrznych tarć pomiędzy deweloperami a wydawcą – firmą JoWooD – prace nie zostały w pełni zakończone, a jaki był tego efekt, nietrudno przewidzieć.
Byłem przekonany, że ta gra powstaje, ale nie spodziewałem się, że zadebiutuje na rynku tak szybko. Tak, tak – już za niespełna jedenaście miesięcy, 11 listopada 2011 roku do sklepów na całym świecie trafi nowa gra z cyklu The Elder Scrolls, która będzie nosić podtytuł Skyrim!
Po sześciu latach przerwy jedna z najpopularniejszych gier świata doczekała się oficjalnej kontynuacji i choć wydaje się to zupełnie nieprawdopodobne, mimo wyeksploatowanego – wydawałoby się – tematu, firmie PopCap Games znów udało się przygotować świeży i zarazem bardzo wciągający produkt. Jeśli uważasz, że o układaniu kryształków wiesz już wszystko, koniecznie musisz spróbować swoich sił w Bejeweled 3.
Mało brakowało, a pewnie nigdy nie sięgnąłbym po nowego Fallouta. Nie miałem ochoty dać tej grze szansy, na jaką niewątpliwie zasługiwała, ponieważ doskonale pamiętałem zawód, jakiego doznałem po premierze trzeciej odsłony cyklu. A że New Vegas zostało zbudowane na tym samym fundamencie co „trójka” i wszystko wskazywało na to, że będzie do niej bardzo podobne, to i motywacja do powrotu na pustkowia była praktycznie zerowa. Co więc zdecydowało o tym, że ostatecznie postanowiłem zmierzyć się z najnowszym produktem studia Obsidian Entertainment? Recenzja zamieszczona na łamach naszego serwisu. Cieszę się niezmiernie, że ją przeczytałem, bo dzięki niej jeden z najlepszych erpegów w tym roku nie przeszedł mi koło nosa.
W moim prywatnym rankingu gier firmy Blizzard Entertainment, Diablo zajmuje zaszczytne drugie miejsce, ustępując jedynie pierwszej odsłonie cyklu WarCraft. Produkt małego studia Condor, które na pół roku przed premierą zostało pochłonięte przez śnieżną zamieć i przemianowane na Blizzard North, zauroczył mnie dawno temu na tyle, że po kilkunastokrotnym ukończeniu dema bez wahania sięgnąłem po pełną wersję i tłukłem w nią dzień w dzień przez kolejne dwa lata.
Assassin’s Creed znudził mnie. Jako fan serii Prince of Persia wiązałem z nowym dziełem studia Ubisoft Montreal ogromne nadzieje, ale mimo świetnego pierwszego kontaktu, ostatecznie grze nie udało się spełnić moich oczekiwań. Owszem, podobały mi się realia historyczne, polubiłem głównego bohatera, imponowała mi również swoboda, z jaką nasz śmiałek poruszał się po świetnie zaprojektowanych lokacjach, ale na tym koniec. Assassin’s Creed zawiódł mnie, bo perspektywa wykonywania kolejnych misji według identycznego schematu przestała być dla mnie interesująca już po kilku godzinach rozgrywki. W rezultacie przygody Altaira ukończyłem z musu i piszę to z bólem, bo potencjał był ogromny.
Planowałem o tym napisać dawno temu - w końcu temat nie jest nowy - ale po przemyśleniu sprawy postanowiłem poczekać z publikacją niniejszego artykułu kilka miesięcy. Powód? Liczyłem na to, że większość rzeczy usuniętych z podstawowej wersji, zostanie dodanych w płatnych rozszerzeniach DLC. Teraz gdy ostatni z nich pojawił się wreszcie na rynku i wiemy co oferują, możemy dokładnie sprawdzić, jaką grą mogłaby być Mafia II, gdyby większość planowanych w procesie produkcji atrakcji znalazła się w finalnej edycji gry.