O tym, że robienie gier to trudna sprawa nie trzeba nikogo przekonywać, natomiast robienie dobrych gier, to chyba ostatnio domena zaledwie kilku producentów. Czy do tego grona dołączy Nicolas Games ze swoim cyklem Afterfall? Cóż trudno powiedzieć, może się przekonamy gdy wreszcie coś z tej wiekowej serii trafi w końcu do sklepów.
Fallout: New Vegas to gra wybitna, ale nie pozbawiona pewnych wad. Osobiście niespecjalnie przepadam ze systemem walki. W czasie rzeczywistym trudno cokolwiek trafić, natomiast VATS, który odrobinę ratuje sytuację, jest zupełnie do niczego przy dużych odległościach. Na szczęście znalazłem doskonałe rozwiązanie, a mianowicie mod, który wprowadza do gry Bullet Time.
Nie mogę się nadziwić popularności zombie. Nieumarli biją na głowę kosmitów, superbohaterów, że już o skrzatach, krasnoludkach i wróżkach nie wspomnę. Nie tylko w filmach, co jeszcze bym przeżył, ale także w grach. Nie mówię tylko o popularności takich serii jak Dead Rising czy Left 4 Dead, bo trudno żeby akurat tam zombie zabrakło, ale przede wszystkim o modyfikacjach czy DLC do gier, które na pierwszy rzut oka nie powinny mieć z zombie nic wspólnego.
Podczas ostatniego BlizzConu w trakcie całej masy prezentacji, wywiadów i reportaży jakie oglądałem, uderzyła mnie wypowiedź jednego z pracowników Blizzarda na temat Diablo III (nie pamiętam dokładnie kto to był, wybaczcie zaniedbanie, materiałów było naprawdę mnóstwo). Tak czy inaczej, cała rzecz dotyczyła projektu klasy Demon Hunter. Usłyszałem mianowicie, że wstępne pomysły nie do końca przypadły wszystkim do gustu, więc… i uwaga tu cytat tygodnia: „postanowiliśmy odłożyć to na jakiś czas”. Niby nic, ale jednak, bo kto w dzisiejszym świecie ma czas, by odkładać ważny element projektu do ponownego przemyślenia na później? Czyżby tylko Blizzard ze swoim ogromnym zapleczem finansowym? Na szczęście chyba nie.
Po tekście „Czemu gramy w chłam?” zacznę chyba sięgać po miano blogowego rewolucjonisty. Była to co prawda próba wsadzenia kija w mrowisko, bądź też palucha w szprychy i nie planowałem jej w najbliższym czasie powtarzać. Co mam jednak do diaska zrobić kiedy okazuje się, że na rynek trafia kolejna obiecująca gra, która ogranicza się do 4-godzinnej, wątpliwej jakością zabawy? Mowa tutaj niestety o Star Wars: The Force Unleashed II, po którejrzetelnie przejechał się g40st w swojej recenzji, podsumowanej notą 55%.
Biorąc pod uwagę forumowe wypowiedzi posiadaczy różnych platform, można by dojść do wniosku, że między konsolami, a komputerami toczy się jakaś nieustająca wojna. Emocje latają na prawo i lewo, szaleństwo w oczach, napięte mięśnie i ślina pieniąca się w kącikach ust. Prawda wygląda jednak zupełnie inaczej, otóż między maszynkami przeznaczonymi wyłącznie do grania, a komputerami osobistymi panuje równowaga idealna.
Obecny tydzień zdaje się obfitować w sporo ciekawych premier, dlatego też musiałem tym razem ograniczyć odrobinę listę tytułów. Skupiłem się wyłącznie na tych pozycjach, które wzbudzają we mnie jakieś zainteresowanie, a w tym tygodniu jest ich cztery.
Serce rośnie na widok gorącego uczucia jakim posiadacze Xboksów darzą właścicieli Playstation. Równie przeurocza jest relacja między fanami Bad Company 2, a Modern Warefare 2. Związek między graczami World of Warcraft, a tymi którzy za grą nie przepadają, także należy do niezwykle uroczych. Prawda, że nieprawda? Z jakiegoś powodu wymianie poglądów na temat gier i konsol towarzyszą niezwykle silne i przeważnie negatywne emocje. Czy oznacza to, że my gracze jesteśmy złośliwymi, małostkowymi gówniarzami? Nie, to zwyczajne bezwarunkowe procesy zachodzące w naszych mózgach, którym ciągle się wydaje, że jesteśmy małpami siedzącymi na drzewach, stojącymi przed wyborem: co bardziej nadaje się na obiad – banan czy patyk?
Chociaż nie. Właściwe pytanie brzmi dlaczego wydawcy serwują nam chłam, a w zasadzie czemu na półki w sklepach trafiają niedorobione produkty? Praktycznie każdy z tytułów w jakie ostatnio grałem miał nie tylko jakieś wady, ale był wręcz pozbawiony podstawowych warunków, dla których można by uznać grę za ukończoną.
Na Medal of Honor narzekano już wielokrotnie i nie bez powodów. Gdyby jednak odłożyć wszelkie oczekiwania na bok, zapomnieć na chwilę o Call of Duty: Modern Warfare 2 i Battlefield:Bad Company 2, to najnowsza produkcja Electronic Arts nie jest wcale taka zła. No może wybitna też nie jest, ale po kolei.
W tym tygodniu odrobinę skromniej niż w zeszłym, ale na szczęście jest o czym pisać. Po pierwsze oczywiście Fallout: New Vegas, tym razem tworzony przez Obsidian Entertainment. Po drugie gratka dla właścicieli konsol, czyli Vanquish, w produkcję którego zaangażowani są ludzie odpowiedzialni za Bayonettę.
Panie i panowie, proszę uzbroić się w ulubiony chłodzący napój i wygodny fotel. Przed Wami intro do World of Warcraft: Cataclysm!
O Blizzardzie wiele można powiedzieć, ale chłopaki z Irvine potrafią robić filmy. Ten, co było do przewidzenia, zrywa czapki z głów. Ok. Bez zbędnego ględzenia, zapraszam do oglądania.
Kiedy w grze dostępne są klasy, to ja ma przechlapane. Dlaczego? Ponieważ nie potrafię się zdecydować. Z reguły, gdzieś tak w okolicach połowy przygody, odczuwam silną potrzebę wypróbowania innych wariantów postaci. Tych niestety bywa czasami tak dużo, że zanim sprawdzę wszystkie, to gra zdąży mi się znudzić. W czwartym Gothicu musiałem wybrać w zasadzie z trzech, ale system rozwoju postaci jest dosyć elastyczny, więc pozostają jeszcze hybrydy…
Kto zagrał w Gothica 1 i 2 musiał pewnie sprawdzić i trzecią, słabiej ocenianą, część gry. Jeśli się zawiódł, co zdaje się nie należało do rzadkości, to mimo wszystko, powinien jednak wypróbować Arcania: Gothic 4. Dlaczego? Bo tytuł jest niezły. Nie wybitny, nie odkrywczy, ani broń Boże nowatorski. Jednak ma w sobie to coś, co sprawia, ze gra się przyjemnie i nawet dosyć trudno się oderwać.
Po raz drugi zapraszam do Strefy Mroku w wydaniu BlackBoxTV. Dzisiaj ponownie dwa filmy, oba niezmiennie wysokiej jakości. „Final Exit” wbrew pierwszemu wrażeniu mocno zaskakuje, a „Not Tonight!” przedstawia klasyczną historię ze „strasznym domem”.
Zawsze na początku tygodnia zerkam sobie na listę premier, jakich należy spodziewać się w przeciągu najbliższych dni. Z reguły w oko wpada mi kilka tytułów, które w mniejszym lub większym stopniu warte są zakupu, lub przynajmniej bliższego przyjrzenia się. Dzisiaj wybrałem sobie trzy obiecujące produkcje: Arcania: Gothic 4, Medal of Honor i Lost Planet 2 w wersji PC. Może po bliższej analizie nie wszystkie okazały się tak obiecujące, ale po to właśnie przeglądam te premiery, by uniknąć niepotrzebnych wydatków i wyłapać jakieś perełki.
Pamiętacie pewnie liczne wiadomości o tym, że Blizzard dobił do 11,5 miliona subskrybentów i za diabła nie może tej liczby przekroczyć? No wiec trwało to chyba ze dwa lata, ale wreszcie firma z Irvine może pochwalić się 12 milionami abonentów w swojej słynnej produkcji MMO.
Jiker wyprzedził mnie odrobinę w publikacji tej wiadomości, w związku z tym postanowiłem przesunąć tekst dwie godzinki do przodu, żeby to jakoś nie kolidowało strasznie. Może nie są to jakieś złote myśli i stracą na aktualności, ale jak już coś napisałem, to szkoda mi to tak bezceremonialnie wywalać. Tak czy siak, chylę czoła przed refleksem kolegi :-]
Spójrzcie na tą szczerą uśmiechniętą twarz, w te niewinne oczy, czy naprawdę uważacie, że Robert Kotick jest największym złem w branży gier komputerowych? Facet robi niezłe interesy, zarabia sporą kasę, a przy okazji jest szczery tam gdzie powinien zachować raczej dyskrecję. Idealny chłopiec do bicia. Jego wina polega tylko na tym, że nie ukrywa faktu, że gracze stanowią dla niego podstawowe źródło dochodów.
Co mówią natomiast pozostali wydawcy? - „Dla nas najważniejszy jest gracz!”. Frazes jakich mało, ale jest sto razy łatwiejszy do łyknięcia niż to, że warto w przyszłości zapłacić abonament za multiplayer w Call of Duty.
Nie macie czasem wrażenia, że firmy produkujące grę robią was w konia i wyciągają kasę za rzeczy, za które normalnie nikt by nie chciał płacić? Pewnie, że macie - to było pytanie retoryczne. Z graczami tak już jest, że cały czas mają wrażenie, że ktoś od nich wyciąga kasę. Z tym stwierdzeniem nie zamierzam polemizować, bo nie warto. Ciągle jednak zastanawia mnie ten potężny nacisk na najnowszą technologię 3D, którą czasami na siłę serwuje się nam w kinach i lada moment w grach. No może nie zastanawiam się jakoś strasznie i dogłębnie. Już jest praktycznie po sprawie, machina ruszyła, nie ma się więc co zastanawiać, warto jednak może trochę o tym pomyśleć, tak na luzie i bez zbędnych napięć.
Podręczna konsola do gier MMO? Co to za cholerstwo - spytacie? No właśnie. Co byłby ze mnie za fan masywnego grania, gdybym nie wspomniał o tym ustrojstwie? Jungle, bo tak się nazywa ta maszynka, została zaprojektowana przez firmę Panasonic i jest przeznaczona głównie do zabawy online. Z tego też względu została wyposażona w pełną klawiaturę, ekran wysokiej rozdzielczości i mocny procesor, chociaż ten ostatni szczegół wymaga jeszcze oficjalnego potwierdzenia.
Rozpoczynając pisanie na gameplay.pl postanowiłem sobie, że przynajmniej od czasu do czasu odskoczę trochę od tematyki gier, czego kolejną próbą jest właśnie niniejszy krótki tekst. Chciałbym Wam dzisiaj przedstawić pewien niezwykle ciekawy kanał Youtube. Myślę, że zainteresuje on wiele osób, a szczególnie fanów pokręconej „Strefy Mroku” wyświetlanej w polskiej telewizji lata temu.
W swojej karierze gracza, oglądałem mnóstwo promocyjnych materiałów z całej masy przeróżnych tytułów, w większości przypadków, czas pokazał, że nie miały one wiele wspólnego z rzeczywistością. Guild Wars 2 na szczęście zdaje się kwalifikować do tej mniejszości, w której optymistyczne hasła promujące grę nie tylko zgadzają się ze stanem faktycznym, a wręcz nie są w stanie oddać naprawdę wysokiej jakości projektu.
W nawiązaniu do mojego wpisu na temat artystycznego oblicza Guild Wars 2, chciałbym podrzucić jeszcze jedną informację, która mi chyłkiem umknęła. Oprócz albumu, jest jeszcze dostępny kalendarz na 2011 rok z grafikami do GW2. Nie jest to oczywiście informacja dla wszystkich, ale przypuszczam, że każdy fan ArenaNet chętnie ugościłby coś takiego pod swoim dachem.
Dzisiaj mam nie lada gratkę dla graczy, którzy preferują Protossów. Husky – jeden z najbardziej popularnych komentatorów, zaprezentował ostatnio kilka bardzo dobrych gier HuKa. Huk natomiast, to niewątpliwie najlepszy amerykański Protoss, zwycięzca ostatniego turnieju MLG, a przy okazji dosyć interesująca osoba, ale tego akurat możecie się dowiedzieć z samych komentarzy.