Minione dwanaście miesięcy obfitowało w wiele ciekawych wydarzeń w świecie piłki nożnej. Wraz z Cayackiem rozmawialiśmy już o rozstrzygnięciach w największych ligach Starego Kontynentu i europejskich pucharach w pierwszej połowie roku. Wydawać by się mogło, że po Euro 2012 nie będzie już za wiele się działo. Kolejne tygodnie przyniosły jednak szereg zaszkoczeń, kontrowersji i wartych omówienia zdarzeń. Jakich konkretnie? O tym w drugiej części naszego podsumowania piłkarskiego roku.
Podobnie jak poprzednio, wszystko, co nie wystąpiło w oryginalnym zapisie rozmowy, ale uznaliśmy, że warte jest doprecyzowania, oznaczyliśmy (w ten sposób). Co by nie było zbyt monotonnie, w środku znajdziecie także masę skrótów, kompilacji i powtórek z najważniejszych momentów ostatniego roku.
Cayack: EURO 2012 to był wielki turniej, jednak jak każda impreza tego typu musiał się skończyć. Zarówno kibice jak i włodarze europejskich klubów nie znoszą jednak próżni i prędko jedne emocje zastąpili innymi - ruszyła karuzela transferowa. Tym razem nie mieliśmy prawdziwie wielkiej bomby, a raczej spore zaskoczenie. Hulk zmienił klub, ale nie na Barcę, Real, Chelsea czy innego potentata, poszedł za to na wschód - do Zenitu Sankt Petersburg. Kto by pomyślał, że najdroższy transfer w okienku będzie właśnie w takim kierunku. Na pewno byłeś niepocieszony, gdy Milan zdecydował się sprzedać wspomnianego Ibrahimovicia i Thiago Silvę do PSG.
Brucevsky: Milan jest chyba drużyną, która najbardziej się osłabiła w tym okienku. Co zrobić, problemy finansowe zrobiły swoje. Transfer Hulka też mnie zaskoczył, podobnie jak decyzja Witsela, by pójść jego śladem. Interesujące ruchy transferowe zrobiła też Fiorentina (ściągnięcie m.in. Aquilaniego, Borjy Valero, Pizarro, Toniego, Viviano), a genialnym posunięciem popisał się Alex Ferguson. Ściągnął do klubu najskuteczniejszego zawodnika Premier League poprzedniego sezonu i przy okazji poważnie osłabił jednego z głównych rywali. Czysty geniusz. Ucierpiał na tym trochę Juventus, który zamiast van Persiego ściągnął Duńczyka Bendtnera. Słabe zastępstwo, nie sądzisz?
Cayack: Żadne zastępstwo. Bendtner jeszcze nie zdobył bramki w meczu o punkty, choć trzeba mu też oddać, że nie miał zbyt wielu szans na grę. A teraz gdy wystąpił w meczu Pucharu Włoch, to zszedł z kontuzją w pierwszej połowie. Nie byłem zwolennikiem tego posunięcia, ale Bendtner przyszedł do Juve w celu zwiększenia liczby napastników, a nie wniesienia nowej jakości. A sprawa z van Persiem była stracona. Juventus po błędach poprzednich lat, kiedy oferowano ogromne kontrakty owocujące pijawkami w postaci Amauriego i Iaquinty, teraz bardzo pilnuje dyscypliny finansowej. Nie dało się konkurować z United w temacie płacy. Ale ten problem dotyka wielu klubów. Może w zimie dojdzie Drogba, który będzie się chciał dobrze przygotować do Pucharu Narodów Afryki. Jak już zahaczyłem ponownie o piłkę reprezentacyjną, to dobrze w tym miejscu powiedzieć parę słów o Olimpiadzie. Po sukcesie na EURO występ reprezentacji olimpijskiej Hiszpanii był ogromnym rozczarowaniem.
Brucevsky: Wręcz gigantycznym. Pojechał naprawdę zdolny i mocny skład, a nie zdołał strzelić nawet bramki. I to z jakimi rywalami (z całym szacunkiem dla nich). Nie tylko jednak Hiszpanie zawiedli, bo i Anglicy nie spełnili pokładanych w nich oczekiwań (odpadli w ćwierćfinale). Zawalił też sprawę Urugwaj (nie wyszedł z grupy), którego było stać na dużo więcej. I tylko Brazylia, klasycznie, przechodziła kolejne przeszkody aż trafiła na ten ambitny i nieobliczalny Meksyk w finale…
Cayack: Na Igrzyskach Olimpijskich często są niespodzianki i nie inaczej było tym razem. Meksyk zwyciężył 2:1, niestety nie oglądałem tego spotkania gdyż wracałem wtedy z urlopu. A przypadek Brazylii jest ewenementem. Chyba w żadnym innym sporcie nie zdarzyło się, by drużyna czy zawodnik, którzy mają najwięcej tytułów mistrza świata nigdy nie zdobył złota na Igrzyskach. No ale Canarinhos są coraz bliżej. W Pekinie mieli brąz, teraz w Londynie srebro. Nie mogliby sobie wymarzyć lepszego czasu i miejsca na pierwsze złoto, niż 2016 rok, kiedy Olimpiada zagości w Rio de Janeiro.
Brucevsky: Może w ten sposób budują napięcie przed mającym nadejść wspaniałym triumfem na Igrzyskach Olimpijskich? Jeszcze jakiś czas temu sądziłem, że do turnieju w Rio przystąpią jako aktualni mistrzowie świata, ale po zatrudnieniu Scolariego jakoś w to zwątpiłem. U nas stery po Euro przejął Waldemar Fornalik, który próbował poukładać zespół w eliminacjach. Jak oceniasz jego pracę na ten moment? Remis z Anglią to niezły wynik.
Cayack: Chyba jeszcze za wcześnie na oceny, ale nie da się ukryć, że plan na jesienne mecze eliminacyjne wykonał. Remis na gorącym terenie w Podgoricy to wynik, który wzięłoby w ciemno wiele reprezentacji, tam najsilniejsi mają problemy. A ekipa Vucinicia na pewno będzie do ogrania w Polsce. Mamy zaplanowane 3 punkty ze starcia z Mołdawią, mimo nie najlepszego stylu gry. No i mamy też punkt z faworytem grupy. Niby cieszy, ale z perspektywy całego spotkania jednak szkoda, bo tak słabej Anglii dawno nie widzieliśmy. Miejmy nadzieję, że Fornalik jeszcze poukłada ten zespół, bo do najlepszych wciąż nam sporo brakuje, co dobitnie pokazał mecz z Urugwajem. Zobaczymy jak sobie poradzą z Ukrainą, bo to spotkanie może nam znacznie ułatwić, lub bardzo utrudnić awans do mundialu w Brazylii.
Brucevsky: Zgadzam się, potyczki z Ukrainą mogą być bardzo ważne dla układu grupy. Łatwo nie będzie, bo nasi sąsiedzi grają już z nożem na gardle. Przed rozpoczęciem eliminacji sądziłem, że to my będziemy w takiej sytuacji jak oni, a tu jednak pozytywne zaskoczenie i wciąż liczymy się w walce o ten wymarzony bilet do Brazylii. To musi cieszyć.
Cayack: Niestety nie możemy jeszcze dzielić skóry na niedźwiedziu. Choć Polska reprezentacja i tak radzi sobie stosunkowo nieźle w porównaniu do tego, jakiego blamażu doznały w tym roku rodzime kluby w kwalifikacjach do europejskich pucharów. Rok wcześniej Wisła odpadła z Apoelem, ale w jakże innym stylu, niż to co w tym roku zaprezentował Śląsk Wrocław (1:6 w dwumeczu z Helsingborgiem). Wszystkie polskie kluby odpadły w przedbiegach (Ruch Chorzów i Lech Poznań w 3. rundzie eliminacji LE, Śląsk Wrocław i Legia Warszawa w fazie play-off), a w poprzedniej edycji mieliśmy pozytywną niespodziankę w postaci dwóch zespołów na wiosnę w Lidze Europy. Czym to tłumaczyć? Przecież tym razem rywale nie byli znacznie mocniejsi.
Brucevsky: Nie wyglądało to tak, jakby naszym klubom chciało się znowu rywalizować w europejskich pucharach. Zabrakło wzmocnień, łatania dziur i zbrojenia się przez rozgrywkami. Zupełnie tego nie rozumiem, bo nawet Liga Europejska to spore pieniądze, co potwierdzają zyski Legii lub Wisły z poprzedniego sezonu. Szczerze przyznam, że wierzyłem w lepsze wyniki naszych piłkarzy. Myślałem, że staniemy się przynajmniej stałym gościem w zmaganiach grupowych Ligi Europejskiej, ale nasze miejsce zajęły tam "supermocne" jedenastki Nefczi Baku i Videotonu. Ich jakoś było stać na awans kosztem APOEL-u czy Trabzonsporu...
Cayack: Cóż, nikt się na nas nie będzie oglądał, tak jak pewnie nikt za granicą nie martwi się brakiem licencji na polskie teamy w ostatnich FIFach. Z Polakami czy bez, ruszyły kolejne edycji LM i LE, do odnotowania mamy kilka faktów. Cieszy świetna postawa Borussi i śmieszy żałosna wręcz Manchesteru City (zajął czwarte miejsce w swojej grupie). Mimo wszystko może dziwić aż tak dobra forma Malagi, która grupę przeszła jak burza (pierwsze miejsce przed m.in. Milanem i Zenitem Sankt-Petersburg) i to w takim momencie, kiedy słychać było o ich problemach finansowych. I wreszcie trzecie miejsce w grupie Chelsea - po raz pierwszy w historii obrońca trofeum odpadł już na tym etapie rozgrywek.
Brucevsky: Sporo tych niespodzianek w tegorocznej edycji. Zachwycają Szachtar i Malaga, na oczekiwanym poziomie gra Paris Saint-Germain, sporo bałaganu i szumu robią zawodnicy Borussii Dortmund i Celticu Glasgow. A po drugiej stronie Chelsea i oczywiście Manchester City, który zupełnie się zagubił i tak naprawdę nawet nie wiadomo czemu. Brak doświadczenia? A Tevez, Yaya Toure, Lescott, Sergio Aguero czy Clichy to mało razy rywalizowali ze światową czołówką? Cieszą awanse dwóch włoskich ekip, ich obecność zapewni na pewno większą różnorodność w kolejnych rundach. Oby tylko nie było znowu „krajowych półfinałów” w stylu tych z Ligi Europejskiej. I może bez Gran Derbi, nie obraziłbym się.
Cayack: Teraz z wypiekami na twarzy będę oczekiwał losowania par 1/8 finału (tekst powstał jeszcze przed losowaniem). Szyki pomieszał Real Madryt, jako wyraźnie najmocniejsza z ekip które zajęły drugie miejsca, wszyscy liczyli, że wygra grupę śmierci. Na pewno dojdzie do kilku emocjonujących pojedynków i będzie co oglądać na wiosnę. Ciekaw też jestem, jak dalszy udział w pucharach wpłynie na postawę najsilniejszych zespołów w swoich ligach. Jak do tej pory faworyci nie zawodzą. No, poza Milanem i Chelsea.
Brucevsky: Drugie miejsca Szachtara, Milanu i Valencii też zdają się zapowiadać szereg spektakli w 1/8 finału. Spodziewam się, że kilka drużyn może mieć kłopoty przez walkę na kilku frontach. Na pewno wąskie kadry Milanu i Malagi im nie pomogą. Zastanawiam się, na ile stać będzie Juventus i jak rozegra to Mourinho, który ostatnio coraz głośniej mówi, że tytuł mistrzowski w Hiszpanii jest już rozstrzygnięty. Zgodziłbyś się z nim?
Cayack: Na pewno dla Mourinho i Realu priorytetem będzie teraz Liga Mistrzów. Królewscy na zwycięstwo czekają już 11 lat (tyle będzie gdy skończy się sezon). Tymczasem w La Liga tryumfowali ostatnio. Dopóki będą mogli, będą starali się odrabiać straty do Barcy, ale to nie będzie proste. Katalończycy są w gazie i tylko kataklizm mógłby ich powstrzymać w drodze do tytułu. Sezon jednak jest długi i niczego na tym etapie nie można jeszcze przesądzać. Mourinho to świetny psycholog, wypowiadając takie słowa na pewno ma w tym swój cel. Albo chce uśpić czujność rywala, albo już teraz się asekuruje, w razie gdyby nie zdobył mistrzostwa w tym roku.
Brucevsky: Możliwe, że jest tak, jak mówisz. Patrzę jednak na tabelę Primera Division i boję się, że Portugalczyk ma rację. To byłaby naprawdę fatalna wiadomość dla kibiców ligi hiszpańskiej, gdyby okazało się, że wyścig o tytuł skończył się jeszcze przed końcem 2012 roku. Jakoś nie widać nikogo, kto byłby w stanie przynajmniej punktować z równą regularnością, co Barca. Chyba tylko w Niemczech sytuacja jest podobna. Serie A, Premier League czy Ligue 1 to wciąż mnóstwo emocji i przetasowań, praktycznie co kolejkę.
Cayack: Dlatego akurat my możemy się cieszyć, że w naszej ulubionej lidze wszystko jest otwarte. Ostatnio Juventus odskoczył Lazio na 8 oraz Fiorentinie na 9 punktów, no ale to nie to samo co 9 i 16 jak jest w Hiszpanii. Walka o tytuł będzie się toczyć długimi miesiącami i choć Stara Dama na tym etapie wydaje się być zdecydowanym faworytem, to ma w tym sezonie gorsze wyniki z najsilniejszymi (wystarczy wspomnieć dwie porażki z drużynami z Mediolanu). Z drugiej strony nie zdarzają jej się wpadki ze średnimi i słabszymi ekipami, co rywale zaliczają notorycznie. Ale to jest właśnie taka liga, gdzie najmniejsi potrafią pomieszać szyki największym.
Brucevsky: Juventus na razie rzeczywiście rzadko się potyka i nie zawodzi ze słabszymi, ale miewał już też problemy z Catanią czy Bologną, więc niewykluczone, że próbując ugrać coś w Europie zacznie częściej gubić punkty. To może sprawić, że wyścig o Scudetto potrwa do samego końca, a bić się będzie kilka zespołów. W Mediolanie na to liczą, w Rzymie na to liczą, we Florencji na to liczą. I pomyśleć, że latem polscy nadawcy jakoś niechętnie patrzyli w stronę praw do Serie A.
Cayack: Ostatecznie skusiła się n i na pewno teraz nie żałuje. Tymczasem w Anglii United zaczęło niebezpiecznie uciekać rywalom. City jeszcze ma z nimi jakiś kontakt, ale Chelsea i Tottenham mają stratę rzędu 13 punktów. The Blues pewnie mieliby mniejszą stratę, gdyby nie skandaliczne sędziowanie w bezpośrednim pojedynku z Czerwonymi Diabłami. Z drugiej strony nie wiem, czy to nie najgorszy okres dla drużyny ze Stamford Bridge za kadencji Abramowicza. Odpadnięcie z LM, ostatnio przegrany finał o klubowe mistrzostwo świata, zatrudnienie Beniteza którego nie chcą nawet kibice. Sezon może znów upłynąć pod znakiem drużyn z Manchesteru. A City zapewniło sobie więcej sił na ligę „spektakularnym” występem w LM.
Brucevsky: W tym sezonie drużyny Premier League mnie zaskakują. Silniejsze kadrowo City przegrywa z United, Tottenham i Everton są wyżej notowane niż wzmocniony niezłymi nazwiskami Arsenal, a o utrzymanie walczy konstelacja „gwiazd” z Queens Park Rangers, która powinna bić się o Ligę Europejską. No i jeszcze Chelsea, która rzeczywiście zdaje się mieć najgorszy okres od lat. Niezrozumiała decyzja o zwolnieniu Di Matteo może się londyńczykom jeszcze długo odbijać, nie sądzisz? Jak dla mnie to był duży błąd.
Cayack: Chelsea to taki dziwny klub, w którym trenerzy z nazwiskami się nie sprawdzają, zresztą swego czasu taki był Real. Można odnieść wrażenie, że na ławce londyńczyków powinien zasiadać ktoś, kto swoimi decyzjami nie będzie piłkarzom przeszkadzał grać. Zupełnie zawiódł Scolari, mistrz świata i wicemistrz Europy. Kompletnie nie poradził sobie zapowiadany na nowego Mourinho Villas-Boas, teraz ciężko idzie Benitezowi. Tymczasem w LM, o której najbardziej zawsze marzył Abramowicz, najlepiej poradzili sobie szkoleniowcy bez osiągnięć - Avram Grant poległ dopiero w finale i to po karnych, a Di Mattego zwyciężył. Trudno to zrozumieć, ale tak to wyglądało. Z Włochem być może jeszcze się przeproszą, a jeśli nie to kto wie, może zastąpi go inny rodak - ostatnio o chęci pracy dla Chelsea wypowiedziała się legenda tego klubu, Gianfranco Zola.
Brucevsky: I możliwe, że akurat były świetny snajper by się sprawdził. Tak samo jak sprawdził się Zlatan Ibrahimovic w PSG. W ostatnim czasie to prawdziwa maszynka do strzelania goli, a do tego genialny asystent.
Cayack: Dobitnie pokazało to spotkanie z Dinamo Zagrzeb, gdzie Szwed popisał się niecodziennym wyczynem zapisując cztery asysty. Poczynione transfery zaczęły procentować (poza Ibrą sprowadzono Thiago Silvę i Lavezziego), a team ze stolicy przewodzi w tabeli. Inna sprawa, że obudzili się także upadli mistrzowie - Olympique Lyon i imiennik z Marsylii. Taka niespodzianka jak w zeszłym sezonie chyba nie będzie mieć racji bytu.
Brucevsky: Wręcz na pewno. Ale kto zostanie mistrzem tego chyba w tym momencie nie wie nikt. Marsylia, Lyon i PSG są w stanie wygrać i przegrać z każdym, więc do końca będzie mnóstwo emocji. A i niewykluczone, że nagle wyższy bieg wrzuci Bordeaux lub Lille. We Francji nigdy nic nie wiadomo. W tym momencie zresztą to jedna z wielu zagadek 2013 roku. Jak rozstrzygnie się Liga Mistrzów, jak zagrają w kolejnych meczach eliminacji Polacy i kto będzie triumfował w rozgrywkach ligowych różnych państw? Kolejne miesiące przyniosą nam wiele odpowiedzi, a po drodze pewnie mnóstwo ciekawych spotkań.
Cayack: Czuję w kościach, że dużo mniej emocjonującym będzie to, kto okaże się zdobywcą Złotej Piłki. Od paru lat mamy tylko trzech kandydatów i jednego zwycięzcę. Twoim zdaniem Messi zasłużył na to, by wygrać w tym roku?
Brucevsky: Z jednej strony może się to wydawać nudne, ale Lionel naprawdę jest w tym momencie na innym pułapie niż reszta. Hiszpanie mnie w czasie Mistrzostw Europy nie zachwycali i wcale nie uważam, że wybranie Iniesty czy Xaviego byłoby lepszym rozwiązaniem. Cristiano Ronaldo też w niczym nie przebija Argentyńczyka. Osobiście, wolałbym przyznać nagrodę Andrei Pirlo, ale wicemistrzostwo Europy i Scudetto to dla większości kibiców za mało, aby pobić człowieka, który strzelił ponad 90 bramek w ciągu roku.
Cayack: Problem polega na tym, że Messi niczego istotnego w tym roku nie wygrał, bo Copa Del Rey niewiele znaczy w porównaniu do mistrzostwa kraju, LM czy turnieju międzynarodowego. Iniesta powinien był wygrać w 2010 roku. Miał wtedy tak samo dobry sezon jak Messi, a przy tym zdobył bramkę decydującą o mistrzostwie świata, podczas gdy Argentyńczyk totalnie zawiódł na tym turnieju. Hiszpania również mnie nie porwała na Euro, zagrała tylko jeden prawdziwie dobry mecz - w finale. Gdyby wygrali go Włosi, to zwiększyłoby to szanse Pirlo, ale pewnie tylko nieznacznie. Ronaldo z kolei pewnie miałby szanse, ale jemu nie pomogły dwie rzeczy - średnio udane Euro i osobowość. Piłkarzem na pewno jest bardziej kompletnym niż Messi. Strzela bramki z wolnych z dalszych odległości niż 20m, ma lepsze warunki fizyczne, jest silniejszy, może pomóc drużynie przy rzutach rożnych tak na swoim polu karnym, jak i przeciwnika. Ale nie uniwersalność tutaj wygrywa. Trzeba jednak oddać, że Messi dokonał rzeczy wielkiej i nieprędko ktoś pobije jego rekord.
Brucevsky: Tak naprawdę nie ma piłkarza, który dawałby drużynie tak wiele i robił to z taką regularnością w tym momencie. Messi nie ma konkurencji.
Cayack: Na pewno należy zaliczyć mu na plus, że teraz trochę więcej daje reprezentacji niż w poprzednich latach. Już niebawem przekonamy się, czy pomyliliśmy się w naszych typach co do wyboru najlepszego piłkarza globu. Zaskoczenia się nie spodziewam. Pewnie inaczej będzie z wynikami spotkań które będą rozgrywane w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy. I bardzo dobrze - życzyłbym sobie więcej tak ciekawych piłkarsko lat, jak ten rok ubiegający.
Brucevsky: Akurat przy nagrodzie dla piłkarza roku pewnie sensacji nie będzie, ale piłkarsko rok 2012 był i tak już pełen tych lepszych i gorszych niespodzianek. I oby w kolejnych miesiącach było podobnie.
Cayack: Tego sobie, czytelnikom i wszystkim sympatykom piłki nożnej życzymy. Dzięki za merytoryczną pogawędkę.
Brucevsky: Dzięki za dyskusję i zapraszamy do dzielenia się własnymi spostrzeżeniami w komentarzach. Jak wspominacie 2012 rok w świecie piłki nożnej?