Gry są coraz dojrzalsze, poruszają poważniejsze problemy, opowiadają poruszające historie i coraz bardziej zbliżają się swoją warstwą narracyjną do filmów. Dla niektórych rodzi to pewne problemy, bo jak połączyć opowiadanie smutnej historii o wychodzącym z nałogu alkoholiku z niezliczoną ilością scen akcji? Zgrzyt estetyczny, który zdaniem wielu powstaje, bywa najczęściej tłumaczony zdaniem „bo to jest gra”. Można i tak, ale proponuję inne rozwiązanie, należy odpowiedzieć: „Bzdury pleciesz, nie ma zgrzytu!”
„Samurai II: Vengeance” jest kolejnym przykładem na to, jak wiele znaczy ładna, oryginalna oprawa graficzna. Wystarczy, że damy się urzec widokom, a zanim się zorientujemy, będziemy walczyć z ostatnim bossem. Gra ma z całą pewnością jedna z najładniejszych opraw graficznych, jakie widziałem w produkcjach na tablety. Zastosowany cell shading wygląda po prostu świetnie i przywodzi na myśl takie klasyki jak choćby „Okami”.
„Tekkena” znają wszyscy fani bijatyk, zwłaszcza użytkownicy konsol Sony i Microsoftu. Od pewnego czasu grą mogą się cieszyć także szczęśliwi posiadacze PC i urządzeń z systemami Android i iOS... Prawie.
„Tekken Card Tournament” to połączenie kolekcjonerskiej gry karcianej z „Tekkenem” i jeszcze jedną równie dalekowschodnią grą, znaną u nas pod nazwą „papier, kamień, nożyce”. Jako że „TCT” jest karcianką, każdy zaczynający zabawę może od razu nastawić się na tonę grindowania albo konieczność otworzenia portfela z realnymi funduszami.
Cechą charakterystyczną większości androidowych gier jest prosta konstrukcja ich rozgrywki. Nieustannie skaczemy w górę po platformach, przecinamy owoce, biegniemy cały czas w prawo... „Wind-up Knight” bardzo brutalnie uświadamia nam, że prostota techniczna, a łatwość gry to dwie zupełnie różne rzeczy.
Głównym bohaterem tytułu jest nakręcany rycerzyk. Mniejsza o fabułę, i tak w tym przypadku nikogo nie zaciekawi. Rycerzyk, jak na nakręcaną zabawkę przystało, biegnie cały czas przed siebie. Gracz ma do dyspozycji cztery przyciski, dzięki którym nasz dzielny, zakuty bohater może skakać, turlać się, zaatakować mieczem lub osłonić się tarczą.
Kiedy spokojna cywilizacja została zaatakowana przez siły ciemności, okazało się, że tylko jeden bohater może stawić im czoło i uratować świat przez inwazją złych mocy. Bohaterem tym jest Paladog – paladyn, pies... O ile się nie mylę, terier szkocki.
O „Paladogu” jest już wpis na Gameplay, ale gra jest tak wciągająca, że zasługuje na powtórne przypomnienie. Tym bardziej, że wspomniana poprzednio wersja jest tak jakby niepełna.
Tym razem, żeby nie było zbyt słodko, sięgniemy po postać zupełnie inną niż zielony stworek z opisywanego „Cut the Rope!”. Tylko spójrzcie na tę facjatę – a właściwie na połowę facjaty, bo drugą zakrywa zbyt duża czapka – odstające uszy, wielki czerwony nochal i do tego ten przygłupi uśmiech... No dobra, czepiam się. Po prostu uważam chłopca z „Icy Tower 2” za jednego z brzydszych głównych bohaterów gier. Nie z powodu niestarannego wykonania, ale przez nieco odpychający design. Jakie to ma znaczenie? Nie ma żadnego, "Icy Tower" w drugiej odsłonie dalej jest produkcją wartą uwagi.
Pod drzwiami domu ktoś zostawił karton z naklejonym napisem „Karmić Cukierkami”. W pudełku wycięta jest okrągłą dziura, przez którą wygląda z zaciekawieniem tajemnicza zawartość. Co siedzi w środku? Prawdę mówiąc nie wiem. Kojarzy się to trochę z żabą, ale ma wystające zęby, blisko osadzone oczęta i jest równie urocze jak zwierzaki rysowane w stylu chibi... No i zżera cukierki.
Tiny Token Empires jest produkcją, która najwyraźniej uświadomiła mi, że na Androidzie naprawdę mogą zaistnieć całkiem ciekawe strategie. Ta gra to coś jakby androidowa wersja serii Total War, ale z układankami zamiast bitew.
Do wyboru mamy pięć nacji: Rzym, Grecja, Persja, Egipt i Kartagina. Można grać w trybie potyczek lub przejść kampanię. Aktualnie dostępne są kampanie tylko pierwszych trzech z wyżej wymienionych, ale pewnie już niedługo jakaś aktualizacja udostępni nam pozostałe.
O „Scribblenauts” słyszał już chyba każdy, bo gra poza wysokimi notami w pismach zebrała też całkiem sporo nagród. Seria zadebiutowała na DS, po czym na fali swej popularności doczekała się kolejnych odsłon na 3DSie, WiiU, PC i smartfonach. Omawiana cześć, to konwersja tytułu wydanego pierwotnie na iOS. „Scribblenauts: Remix” zdecydowanie jest warta przetestowania, choć przyznaję, że delikatnie się zawiodłem.
Recenzja miała ukazać się później, ale skoro akurat trwa promocja na Steamie, tak będzie bardziej na czasie.
Na Steamie pojawiła się nowa pasjonująca gra: „Steam Ninja Cards”. Tak właściwie to gra wcale nie jest nowa, ale dopiero niedawno wyszła z otwartej bety, więc niektórzy wciąż jeszcze jej nie zauważyli.
Uwaga: wymaga szybkiej przeglądarki, dobrego połączenia internetowego i niesamowitego refleksu prawdziwego wojownika ninja!
Długo nie pisałem na Gameplayu. Przez ponad miesiąc byłem raczej nieczynny, targi E3 śledziłem bardzo pobieżnie, a na szykującą się promocję Steamową w ogóle przestałem zwracać uwagę. Nie znaczy to jednak, że zupełnie odstawiłem nowe technologie, ostatni czas poświęciłem przede wszystkim tabletom i Androidom.
Jako że na tabletach, poza niezliczoną ilością znakomitych aplikacji biurowych, można również odpalać gry, zająłem się testowaniem tego, jaką rozrywkę może zapewnić „Google play”. Mimo ogólnego wniosku, że spacer po markecie jest jak partia w sapera z ustawioną maksymalną ilością min, znalazło się parę gier, które pod względem dawanej frajdy mogą śmiało konkurować z niejedną produkcją konsolową.
Powybierałem najciekawsze z nich i postaram się je opisać w cyklu recenzji.
Nigdy nie byłem fanem serii „Mortal Kombat”, po zapoznaniu się z najnowszą częścią dalej nie jestem i już raczej nie będę. Uważam jednak, że „MK9” jest grą udaną i nie żałuję, że pośród tego wysypu wysokobudżetowych bijatyk na PC – ekhm, ekhm... – to właśnie jej poświęciłem nieco czasu. Zamiast pisać kolejną recenzję gry sprzed ponad dwóch lat postanowiłem po prostu pomarudzić.