Wielka tajemnica - recenzja Kara no Shoujo
Steampunk w grach wideo - o Arcanum, Thiefie, Niebiosach Arkadii. O magii i parze.
Tactics Ogre: Let Us Cling Together - moja gra roku 2011
Pikselowa sztuka - recenzja Mother 3
Gry dla fabuły - czym są visual novels?
Retrospektywa: Planescape, gra w którą (wciąż) trzeba zagrać
Shootery na pistolet to jeden z przyjemniejszych gatunków gier wideo, szczególnie jeżeli chcemy się szybko rozerwać. Gatunek bardzo popularny na automatach przeniesiono również szybko na konsole oraz komputery osobiste, z różnym skutkiem. Bardzo lubię postrzelać do zombiaków, więc nie byłbym sobą, jeżeli nie przyjrzałbym się kilku najlepszym pozycjom tego typu w jakie grałem.
Szczególnie, że zapomina się o tym gatunku w dobie wielkich, wyreklamowanych hitów i ciągłego fapowania do gier z górnej półki (głównie cenowej). Pamiętacie Time Crisis? Virtua Cop? The House of the Dead i Point Blank? Zapraszam do przeglądu!
Mógłbym odesłać Was do recenzji poprzedniej części gry i napisać, że to po prostu nowy scenariusz. Mógłbym, ale nie chcę. Bo wolę pogadać o tym, co ta gra robi. A robi bardzo dobrą rzecz, szczególnie dla posiadaczy PSP.
Fighting Fantasy to klasyczne już gamebooki, które inspirowały sporo gier wideo, ale dostały też adaptację na NDSa. Niezłą i zjechaną za to, że była bardzo staroszkolna. Ale my nie tutaj o tym. Chciałem bowiem przede wszystkim napisać, że Warlock to rzecz, która w dobie ebooków, Kindlów i drogich e-wydań wspaniale wpisuje się w możliwość pogrania i poczytania w podróży. Bo właśnie tak powinna ewoluować część książek. Tych lekkich, rozrywkowych, niewymagających sporego zaangażowania.
Podróż Kana Gao w ludzką pamięć dotyka problemów rzadko widywanych w grach sprzedawanych na zachodzie. „To The Moon” bierze za swój motyw przewodni umieranie i rozpacz po utracie ukochanej osoby, przedstawiając historię 70 lat życia kochającej się pary i przeciwności losu jakie ją spotkały. 70 lat opowiedzianych od tyłu.
Fani „Eternal Sunshine of the Spotless Mind”, „Chrono Triggera” i gier niezależnych powinni czuć się co najmniej usatysfakcjonowani. To gra, jakiej od dawna nie było. „W stronę Księżyca” opowiada historię rozgrywającą się w niedalekiej przyszłości, w której za pomocą specjalnej maszyny można przenieść się we wspomnienia człowieka żeby zaszczepić tam pewien pomysł i umożliwić mu wykonanie go, choćby miało być ono wyimaginowane.
Szykując się do małej wyprawy w świat BlazBlue, Guilty Gear oraz Arcana Heart postanowiłem zacząć od wywiadu z wydawcami tych gier na Europę. Pomimo, że część moich pytań, głównie dotyczących dalszych planów odnośnie świata BlazBlue pozostała bez odpowiedzi to dowiedziałem się kilku interesujących rzeczy. Przede wszystkim - PQube ma świadomość, że posiadają fanów w naszym kraju. A to już zawsze coś ;). Zapraszam do przeczytania wywiadu z Andym Pearsonem, Menadżerem Marketingu w PQube.
Overkill jest dziwaczne. Jest dziwaczne, a zarazem luzackie w ten sam sposób co Godhand, co No More Heroes, co Oneechanbara. Nie bierze na poważnie ani siebie, ani swoich poprzedników uderzając za to w klasyczny gatunek celowniczków, oblany sosem ala Tarantino. A zderzenie takich dwóch światów musi przynosić świetne efekty.
Poprzednie części House of The Dead to przede wszystkim bardzo dynamiczne celowniczki, z bardzo głupią fabułą oraz masą symboliki nawiązującej do kart tarota. Seria, choć stylizowana na poważną sprawnie poruszała się pomiędzy „tak złe że aż dobre” oraz „dziwactwo science-fiction i horroru rodem z kanałów telewizji nocnej”. Overkill będący prequelem zastępuje to bezpośrednim lulzem, przekleństwami i klimatem rodem z zombifikowanej wersji Black Dynamite.
Podskakujące piersi, układanie kuleczek, uzależnienie i boski multiplayer. Wszystko w 2D. Już nie muszę płakać po nocach, bo Magical Drop powraca ;(! Seria Magical Drop na zawsze ma w moim sercu odpowiednie miejsce, zarezerwowane dla nielicznych gier arcade’owych i nielicznych puzzlerów. Znaczy się najlepszych, ponieważ pomimo mej miłości do wielu gier gatunku to niewiele z nich zasługuje na taki aplauz jak seria od Data East.
Jedynka była okej, dwójka była bardzo dobra, trójka jest ponadczasowa oraz prze-świetna, w F niestety nie grałem za dużo… ale teraz nadchodzi piątka. Poniżej 10$, na PC, w HD. To będzie najlepsza gra logiczna od bardzo dawna.
E.Y.E: Divine Cybermancy długi czas nie dawało mi spokoju. Zastanawiałem się, czy to kolejna z tych niezależnych, niedorobionych i dziwacznych produkcji, czy jednak bardziej hardcorowa ewolucja rozwiązań z System Shock 2 i Deus Exa w sam raz dla ludzi, których rozczarowało Human Revolution. Po kilku godzinach gry stwierdzam, że prawda jest oczywiście gdzieś po środku ;).
Niezwykły to rok, w którym pojawiło się aż pięć dobrych, interesujących RPGów osadzonych w dorosłym klimacie i europejskim świecie fantasy. Każdy z nich uderza do tego w inny typ rozgrywki, oferując różne rodzaje zabawy – Dark Souls, Wizardry: LoLS, Witcher 2, Skyrim oraz Tactics Ogre. Dawno nie było tyle do roboty dla fanów mhrocznego fantasy.
MonkeyPaw Games to jeden z najciekawszych wydawców gier na PlayStation Network, oferujący importy i wznowienia wielu kultowych gier z pierwszej konsoli Sony. Dzięki uprzejmości firmy, udało mi się przeprowadzić mały wywiad dotyczący kolejnych planów MonkeyPaw – dowiecie się o planach wznowienia Alundra na rynek europejski, potwierdzono Vanguard Bandits, a także zainteresowanie grami z PlayStation 3 wydanymi dotychczas jedynie w Japonii. Jest zatem szansa na wiele świetnych gier! Zapraszam do czytania!
PS: Obecnie strona ma problemy bo za dużo osób naraz chce zakupic gry.
Motyw poszukiwacza przygód jest jednym z najczęściej spotykanych w grach wideo, ale niewiele firm wykorzystuje go w sposób tak udany i urokliwy jak seria Ys. Przygody Adola Christina najłatwiej jest określić jako mieszankę Zeldy oraz Metroida, przyprawioną jednak o wystarczającą ilość własnych cech, żeby mogła spokojnie stać obok tych wielkich serii. Falcom tworzy gry niezwykle dopracowane oraz w udany sposób wykorzystujące na nowo zasady gatunku – i choć Ys: Oath in Felghana jest z pozoru kolejnym japońskim RPGiem akcji, to spod skrzydeł żadnego inne zespołu nie wyszła jeszcze taka gra.
Szał związany z premierą Dark Souls jak na tytuł tego typu, skierowany do niszy, jest ogromny. From Software dostaje ogromne wsparcie ze strony graczy, którzy czekali na trudne, interesujące i rozbudowane RPGi, zaś Demon’s Souls oraz Dark Souls są uznawane przez wielu za najlepsze gry obecnej generacji.
Umierając wielokrotnie w ich najnowszym dziele zacząłem się zastanawiać wraz z przyjaciółmi nad RPGami, które sprawiły nam największe trudności. I wbrew temu co się powszechnie mówi – doszliśmy do wniosku, że trudnych RPGów wyszło sporo przez ostatnie lata. Tyle, że media ich nie zauważały.
Po wielu grach nastawionych na współzawodnictwo oraz walkę pomiędzy graczami naprawdę miło jest zobaczyć dużą, sensowną i ciekawie zaprojektowaną pozycję stworzoną do kooperacji. Ghost Stories stawia graczy obok siebie – nie walczymy bowiem przeciwko sobie, ale ramię w ramię z grą, która należy do najbardziej wymagających planszówek, w jakie grałem.
Gwoli ścisłości – Ghost Stories to gra przygotowana do zabawy do czterech osób, można w nią jednak grać nawet samemu. Ze względu na różne opinie dotyczące warstwy samej rozgrywki i jej jakości, w niektórych akapitach znajdziecie opinię różnych graczy. Grę testowałem z czterema innymi osobami, dlatego w recenzji znajdą się wypowiedzi Uli, Grzegorza, Kazuja, Magdy oraz moje, czyli Pity. Trafiali się też gracze z przypadku, z którymi rozegrano również kilka innych partii, o których również parokrotnie się wypowiadamy. Zaczynajmy.
W trzecim odcinku Sieciowego Przeglądu przyjrzymy się bliżej dwóm importom z PSone na PlayStation 3, jakie pojawiły się niedawno w sklepie konsoli (Cho Aniki oraz Sonic Wings Special), zapolujemy na dinozaury i pradawne bestie w dwóch częściach Carnivores, cofniemy się do czasów SNESa i gier o Strażakach dzięki Virtual Console oraz sprawdzimy coraz głośniejsze w pewnych kręgach Sequence.
Warto przypomnieć sobie również klasyczną Alundre, dostępną za niewielkie pieniądze. Na deser również kilka linków związanych z tematyką cyklu.
Moda na tworzenie kontrowersji wokół FPSów trwa w najlepsze, czego dowodem jest choćby nowy "teaser gameplay" Rainbow Six: Patriots. Autorzy celują w taką rozgrywke, dlatego sam filmik nie jest prawdziwym pokazem gry, ma za to prezentować jak widzą swoją grę autorzy oraz wywołać wśród graczy dyskusję. No i wywołał.
Mieliśmy lotnisko w MW2, będzie wybuchowy dzieciak w MW3, były kontrowersje wokół starego Kingpina i serii Soldiers of Fortune. Będą wokół RSP. Media zaczną szumieć, gracze trochę pogadają, zrobi się sporo dodatkowej reklamy (czego dowodem jest ten news). Sam nie wiem co myśleć - z jednej strony bardzo ciekawy motyw, z próbami wzbudzenia moralniaka u gracza. Z drugiej nie widziałem tam innego sensownego wyboru, a wszystko było trochę tanie. Pomysł jest fajny, potencjał ogromny, tyle, że seria coraz dalej odchodzi od swoich taktycznych korzeni w stronę filmu akcji, a znając gry na bazie twórczości Toma C. to nie obędzie się bez propagandy z dobrym USA na czele. Mam przeczucie, że mimo wszystko gameplayowo mi się spodoba, ale dostaniemy kolejną grę AAA niepotrzebnie nazywaną "sztuką" oraz "dorosłą". Co Wy sądzicie?
Idea wznawiania hitów sprzed lat na usługach sieciowych przyjęła się fantastycznie ze względu na Steam, czy GOG dając posiadaczom pecetów dostęp do wielu wybitnych gier sprzed lat. Często media, jak i sami gracze zapominają natomiast o podobnych akcjach na konsolach, w postaci klasyków z PlayStation na PS3, czy pełnym hitów Virtual Console. A szkoda, ponieważ wiele ponadczasowych gier im umyka. Jedną z nich z pewnością jest Alundra wydana ponownie przez MonkeyPaw Games.
Upadek Looking Glass Studios nie oznaczał upadku ich myśli artystycznej. Studio wydało z siebie i współpracowało ze zbyt wielką ilością ogromnych talentów, żeby nie pozostawić po sobie godnej spuścizny. Udało się. Fragmenty ich gier, odpowiedzialni za nie ludzie, czy po prostu naśladowcy i spadkobiercy rozwiązań, które wprowadzili istnieją po dziś dzień. I chwała im za to.
Grupowe zmagania z hordami wrogów to w przypadku zgranej drużyny zawsze gwarancja fantastycznej rozgrywki i dobrze spędzonego czasu. Payday (a raczej PAYDAY) stawia na kontrowersyjny temat – bo oto bowiem po setkach gier z zombie, kosmitami i robotami, tym razem drużynowo rabujemy banki. Jest ostro, bezkompromisowo i brutalnie. Jest dobrze. Ponieważ Payday zakłada z góry interesującą regułę – żaden z tych rabunków nie wychodzi idealnie, a problemy mnożą się z każdą minutą.