Witam Was serdecznie w szesnastym już (matko, te brednie się kiedyś skończą?) odcinku cyklu „Gadżety na farbę”. Było wiele kręcących się luf, był support z powietrza, wyprowadziliśmy ciężkie gąsienice, ustawiliśmy Wieżyczkę, boomheadshotowaliśmy Bazooką, ciepaliśmy Granatami, podkładaliśmy Miny, uruchomiliśmy Drona, napięliśmy Łuk, załadowaliśmy Granatnik, rozstawiliśmy CKM, poprosiliśmy o Prima Aprilisowy Nalot, puściliśmy farbę z Moździerza, odpaliliśmy Miotacz ognia, przeładowaliśmy Strzelbę. Co dzisiaj Rojcio dla Was zmalował? Pierwszy raz po tytule nie wiadomo o co chodzi, nie? Nie dziwie się, bo to, co dzisiaj Wam zaprezentuję to tajny prototyp przywodzący na myśl paintballową uprząż bojową. Obłęd, którego nie zarejestrowały dotąd żadne kamery. Mamy jednak zdjęcia…
The Defender, którego nazwijmy sobie paintballowym plecakiem bojowym, to zestaw wielu, współdziałających ze sobą elementów. Wszystko co potrzebujemy, by kolorować świat niesamowitą ilością farby, mamy na plecach. Na ofensywę składają się cztery zintegrowane (sprzężone po dwa na ramię) Markery klasy Tippmann A-5 wyposażone w elektroniczne uchwyty – tzw. E-Gripy (większa szybkostrzelność) oraz specjalne lufy – tzw. Flatline’y (poprawiona celność - kulka wpada w rotację, dzięki czemu dłużej zachowuje prosty tor lotu). Każdy z potworów odpalany jest za pomocą Joysticka dla każdej z rąk (1 ręka = 1 Joystick = 2 Markery). Wszystko elektronicznie połączone z mechanizmem spustowym. Efekt? Zatrważający. Ok. 100 kulek na sekundę (po ok. 25 na Marker). Ściana farby. Lata wszystko. Krzaki, drzewa, cegły, gracze, ziemia, sędziowie. I to w różnych kierunkach! Minigun miał w prawdzie lepsze osiągi, ale mógł strzelać tylko w jeden punkt. Defender, dzięki dwóm, oddzielnym serwomechanizmom (ramionom), umożliwia skierowanie ognia w dwa różne kierunki. I na tym polega jego przewaga.
Całość jest soczyście zasilana gazem CO2 (nie wiem dlaczego nie sprężonym powietrzem HP, który jest lżejszy i może działać w niskich temperaturach) umieszczonym w dwóch zbiornikach na plecach połączonych z karabinkami za pomocą specjalnych przewodów – tzw. Mamb. System ładowania to z kolei 4 tuby wychodzące z plecaka (głównego magazynu amunicyjnego), które wprowadzają kulki bezpośrednio do markera. Nie uszkodzą się, bo zostały wzmocnione kevlarem. Sam plecak mieści ok. 10.000! kulek (4 tałki w samych tubach + ok. 6 w głównym kanistrze). Nie ma to jak samowystarczalność. Mobilna stacja uzupełnień zaopatrzenia:)
Wielkie to, ciężkie to, wolne to, łatwo ustrzelić to. Ale jakie jedwabiste! Tona kulek, litry gazu, setki strzałów. Wbrew pozorom, The Defender to uprząż nie trudna w konstrukcji. Problemów nastręczyć może głównie sama elektronika łącząca mechanizm spustowy z przyciskami Joysticków. Trudno jednak o lepsze połączenie urządzenia wskazującego znamiennego dla kompów z czymś, co wygląda jak broń i faktycznie, realnie coś wystrzeliwuje. Brawa za pomysł, gratki za ideę. Zasłużone:
9/10 WICHAJSTRÓW MROKU!
Full wypas w galerii i ankieta nabita brednią rehabilitacją za brak filmów. Co za tydzień? Pistolety! Tak. I to w dualu na wypasie! Znów wymalujemy co tylko da się. Zostańcie więc ze mną, bo to nie koniec podróży z gadżetami po boiskach! Serwus!
P.S. Jeśli podoba Ci się mój Blog, znalazłeś/-aś w nim coś dla siebie (jakiś stały cykl, konkretny dział, itp.) i posiadasz konto na Facebook'u, "Polub go" po prawej stronie pod moim avatarem. Z góry Ci za to dziękuje. Doceniam i pozdrawiam. ROJO
Gadżety na farbę: