Najlepsza muzyka w grach: The Elder Scrolls IV: Oblivion
Nieodwracalne uszkodzenie słuchu i inne zagrożenia 'pokolenia .mp3'
Graj dłużej - pozostań prawiczkiem (bo i po co komu seks?)
"Call of Duty jest Coca-Colą gier wideo"
Hejterstwo i wojny fanbojów - osiągnęliśmy szczyt czy będzie jeszcze gorzej?
Recenzja telewizora plazmowego Panasonic TX-P42ST50: ideał dla graczy i kinomaniaków
Pośród czytelników serwisów o grach, w tym i społeczności Gameplaya, z pewnością znajdzie się niejedna osoba, która myślała/myśli o pracy w studiu tworzącym gry. Od pewnego czasu dużo mówi się o tym, jak dochodowa stała się branża gier w porównaniu np. do przemysłu filmowego czy muzycznego. Tak jak gwałtowny rozwój chińskiej gospodarki w relatywnie krótkim czasie odbył się kosztem obywateli - pracujących po +10 godzin na dobę - tak i bogactwo wydawców gier często okazuje się efektem wyzysku na pracownikach, robiących więcej za mniej.
Serwis IGN opublikował właśnie bardzo długi artykuł omawiający trudne, momentami koszmarne sytuacje, w jakich postawieni byli członkowie Team Bondi, twórcy nowego hitu L.A. Noire. Łamanie praw pracowniczych, praca po 15 godzin na dobę, przedmiotowe traktowanie, wykluczanie z listy twórców, pobory nieadekwatne do wysiłku, a większość z tych rzeczy potwierdza sam kierownik studia i główny projektant gry. Sprawę bada IGDA - Międzynarodowe Stowarzyszenie Wydawców Gier.
W związku z rozwojem technologii komputerowych, olbrzymią popularnością urządzeń pozwalających łączyć się z Siecią, a także coraz niższymi kosztami dostępu do Internetu, model spędzania wolnego czasu uległ dużym zmianom. Dla jednych surfowanie po Sieci mniej lub bardziej zastępuje telewizję, choć największe zmiany można zaobserwować w przypadku młodych. Umawianie się po szkole na boisku zamieniło się w przesiadywanie na portalach społecznościowych, rozmowy do późna na ławce pod blokiem przeniosły się na SMSy i komunikatory, nie mówiąc o potyczkach osiedlowych drużyn - dziś już przeważnie wirtualnych.
Takie zmiany od lat interesują naukowców, szczególnie przyglądających się objawom uzależnienia od Internetu i gier sieciowych wśród młodych ludzi. W ostatnich dniach opublikowany został raport z bardzo dokładnych badań młodzieży. Wniosek? Nadmierne korzystanie z tych dobrodziejstw powoduje niepokojące zmiany w strukturze mózgu. Zapraszam po szczegóły.
Wczoraj świętowaliśmy 15. urodziny legendy FPS - pierwszego Quake, dziś z przyjemnością mogę przypomnieć, że dokładnie 20 lat temu wydana została pierwsza gra z niebieskim jeżem w roli głównej - Sonic the Hedgehog. Gra zadebiutowała 23 czerwca 1991 r. na platformie Sega Mega Drive.
Ot, taka ciekawostka, na którą właśnie trafiłem, choć z drugiej strony świetna historia. Cykl powstawania Duke Nukem Forever to jedna długa telenowela, ale jak okazuje się, przynajmniej jeden fan trwał do końca. Koleżka o ksywce Slash0000 złożył w sklepie Gamestop zamówienie na Duke'a okrągłe 10 lat temu i nigdy go nie anulował, wierząc, że gra wreszcie się ukaże. Teraz - przy okazji premiery gry - sklep zrealizował to zamówienie. Z niezłą nawiązką...
Sprzedaż kontrolera ruchowego Microsoftu jak dotąd okazuje się większym sukcesem, niż same gry tworzone z myślą o nim. Z jednej strony mamy ponad 10 milionów urządzeń sprzedanych w ciągu pół roku i rekord Guinessa, a z drugiej - ciągłe obietnice gier, które pokażą potencjał drzemiący w technologii. Najpierw dużą nadzieją, a potem bolesnym zawodem okazały się dla entuzjastów Kinecta ostatnie targi E3 - przypominam, że przed wydarzeniem koncern z Redmond zapowiadał wysyp tytułów dla tzw. hardkorowych graczy, co okazało się prezentacją delikatnie mówiąc mało przekonujących produkcji jak Kinect Star Wars czy wzbudzające uśmiech politowania przykłady implementacji kontroli ruchowej w grach typu Forza i Mass Effect. Biorąc pod uwagę fakt, że w temacie Kinecta nie wszystko idzie po myśli Balmera i kolegów, dobrym posunięciem jest udostępnienie narzędzi programistycznych pozwalających na wykorzystanie kontrolera w środowisku Windows.
Jestem szczęśliwy. Nie może być inaczej, jeśli dostałem w ręce grę, na którą czekałem dziesięć lat. Dziś popołudniu ogrywam Alice: Madness Returns i chcę na szybko podzielić się wrażeniami.
Oddając się przyjemności szybkiego skakania po stronach internetowych w poszukiwaniu czegokolwiek, co da jakikolwiek powód, by jeszcze chwilę nie wyłączać, trafiłem na jeden z niewielu oryginalnych filmików pokazujących historię rozwoju gier. Teraz panuje moda na kręcenie vlogów i innych wideo-komentarzy, a ponieważ ja nie jestem i nigdy nie będę z tych filmowych, to wklejam Wam cudzą pracę w formie kilku klipów. Niestety, w tej tematyce mamy deficyt, ale coś tam dało się wydłubać.
Serwis Darmowe Gry, będący od sierpnia ub. roku częścią rodziny GRY-OnLine, zaprasza wszystkich do udziału w konkursie, w którym do wygrania jest kasa na zakupy w naszym sklepie internetowym. Szczegóły w rozwinięciu.
Po piętnastu latach nadszedł dzień, który nadejść nie miał. Duke Nukem Forever miał zdaniem swojego pierwotnego projektanta ukazać się wtedy, gdy świnie zaczną latać. Gra tymczasem zawitała na sklepowe półki, a świń dalej nie widać na niebie. Podejrzewam, że runęły na ziemię po ostrzale ognia krytyki. Jeszcze nie miałem okazji zagrać w nowego Księcia, ale z zainteresowaniem śledzę kolejne recenzje i oceny gry, które też zbieram dla Was w rozwinięciu wpisu. Graliście już w Duke'a Forever? Jak wrażenia?
Konferencja Nintendo podczas E3 była na pewno jednym z najbardziej wyczekiwanych momentów tegorocznych targów w L.A., a to z powodu zapowiadanej prezentacji nowej konsoli Japończyków. Nie skupiono się jednak na samej konsoli, ale kontrolerze do Wii U. No właśnie - nazwę sprzętu też już poznaliśmy. Pierwsze wrażenie? Na pewno małe zdziwienie, szczególnie że dopiero pod koniec tak naprawdę wyjaśniono, że mający formę tabletu kontroler będzie właśnie kontrolerem, a nie nową formą konsoli.
Czytając zamieszczony na Kotaku felieton nt. premiery Duke Nukem Forever natknąłem się na raczej kontrowersyjne (co zresztą potwierdziło się w komentarzach) stwierdzenie, że jedynym elementem Duke Nukem 3D, którego do dziś nie przebiła żadna gra, jest osobowość tytułowego bohatera. Jako porównanie autor wymienił postacie z popularnych dzisiejszych serii - Master Chiefa, Soapa McTavisha i Altaira. Myślę, że ten wybór był trochę tendencyjny i moglibyśmy znaleźć przykłady głębszych protagonistów, niemniej jednak skłoniło mnie to do refleksji.
Czy branża gier zdołała już wykreować postacie naprawdę złożone, charyzmatyczne, intrygujące - na miarę bohaterów dobrych książek, komiksów czy filmów?
Czy najciekawsze postacie z gier tak naprawdę nie są niczym wyjątkowym, gdy porównamy je z protagonistami wykreowanymi przez pisarzy, scenarzystów filmowych i komiksowych?
Tematyka poniższego wpisu jest raczej obca kanonowi publikacji na Gameplay, niemniej jednak - mając świadomość różnorodności Waszych zainteresowań - jestem przekonany, że spodoba się niejednej osobie. Kiedyś już dość mocno odbiegliśmy od głównego nurtu i dyskutowaliśmy na takie tematy, jak uszkodzenia słuchu spowodowane empetrójkami czy granie jako alternatywa dla seksu. Tym razem bierzemy na warsztat Yerba Mate - napój powszechnie już dostępny w Polsce, choć nadal mało popularny, a przede wszystkim niosący doskonałe korzyści dla zdrowia, szczególnie przy większym niż przeciętny wysiłku fizycznym.
W Sieci pojawił się pierwszy zwiastun absolutnego restartu serii Tomb Raider. Używam słowa 'absolutnego', bo w przypadku wielu growych i filmowych remake'ów rzadko zachodzą takie zmiany, na jakie wskazuje wspomniany trailer. Nowa, młodsza, o WIELE bardziej naturalna, a do tego fizycznie cierpiąca Lara Croft wskazuje, że dotychczasowe podejście do serii, tak naprawdę niezmienione od premiery pierwszej części w 1996, jest już nieaktualne, a twórcy chcą pokazać nowy poziom realizmu, rzucając bohaterkę w czysto robinsonowską sytuację.
Spodziewałem się, że na kilka dni przed targami E3 twórcy jednego z najbardziej wyczekiwanych tytułów roku 2011 - Batman: Arkham City - raczej będą milczeć i nie sprzedadzą nam żadnych większych informacji, a tym bardziej niespodzianek jak poniższa. Może jednak w tym jest metoda, bo w przeciągu niecałego tygodnia serwisy gamingowe zaleje fala newsów wszelakiej maści, a takie perełki jak poniższa mogą zapodziać się w tłumie sensacji. Szkoda by było, bo okazuje się, że w kontynuacji Arkham Asylum będziemy mogli wcielić się w Catwoman. Na dowód macie nawet filmik z rozgrywką oraz wideo-wywiad z jednym z twórców. Jest z czego się cieszyć, bo flirciara prezentuje się naprawdę dobrze, a rusza jeszcze lepiej.